Mariusz Czajka od dłuższego czasu mierzy się z osobistym dramatem. Przez pandemię został bez pracy, do tego z ogromnym kredytem we frankach - do oddania ma 700 tys. złotych, choć pożyczył z banku 400 tys. i spłacał kredyt przez 9 lat.
W wywiadzie dla nas narzekał na środowisko aktorskie, mówiąc, że nie jest solidarne i pomocne. Dziś zmienia zdanie. Koleżanka z branży pomogła mu bowiem znaleźć pracę w budowlance (Czajka chodził do technikum architektoniczno-budowlanego i jego pasją są remonty i urządzanie wnętrz).
"No, muszę odszczekać to, co powiedziałem. Nie wszyscy aktorzy z naszego środowiska myślą tylko o sobie" - mówi w rozmowie z nami.
"Mile zaskoczyła mnie Adrianna Biedrzyńska, która do mnie zadzwoniła i zapytała, jak mi pomóc. Powiedziałem jej, że mogę nawet zmienić zawód, byle coś zarobić, a ona natychmiast skontaktowała mnie ze znajomym, który ma firmę budowlaną. Jesteśmy w trakcie ustaleń" - wyznał nam satyryk.
Do aktora zadzwonił też kolega ze szkolnej ławki i wzruszony jego słowami zaproponował mu pomoc finansową.
"Nigdy tak otwarcie nie żaliłem się na mój los i nie brałem niczego za darmo. Jestem typem, który rozdaje innym, dlatego tak trudno mi w ogóle przyjąć tę pomoc. Krótko mówiąc: walczę ze wstydem" - tłumaczy Czajka.
Jest szansa na to, że los aktora się odmieni i oprócz pracy w budowlance dostanie też nowe role. Kto wie, może nawet wróci na plan serialu "Świat według Kiepskich", gdzie kiedyś występował z powodzeniem?
"Zagrałem tam 20 różnych postaci i świetnie się bawiłem-ja i widzowie. Bardzo chciałbym zagrać kolejne role, póki jeszcze żyję" - deklaruje.
Mamy nadzieje, że aktorowi uda się wyjść na prostą i niedługo będzie miał dużo powodów do radości.
***Zobacz więcej materiałów wideo:
