Reklama
Reklama

Tomasz Lis wraca do pracy? Jacek Żakowski wskazał nawet potencjalny termin. Afera po wywiadzie u Żurnalisty

Jacek Żakowski udzielił ostatnio wywiadu Żurnaliście. Podczas rozmowy pojawił się oczywiście temat Tomasza Lisa i jego problemów związanych z oskarżeniami pracowników "Newsweeka", z którego to tygodnika jakiś czas temu go zwolniono. Przestał także pojawiać się w radiu TOK FM, z czym do teraz Żakowski nie może się pogodzić. W podkaście podał więc datę, kiedy prawdopodobnie Lis mógłby wrócić do jego audycji. W sieci zawrzało...

Pod koniec maja tego roku do mediów trafiła zaskakująca informacja, że Tomasz Lis odchodzi z redakcji "Newsweeka", gdzie przez 10 lat pełnił funkcję redaktora naczelnego. 

Początkowo nie było wiadomo, z jakich powodów doszło do zwolnienia znanego dziennikarza. Dość szybko ciekawość ta została zaspokojona. 

Zaczęło się od głośnego artykułu Szymona Jadczaka, który dotarł do pracowników tygodnika, którzy zarzucili byłemu już szefowi niestosowne wobec nich zachowanie, noszące znamiona mobbingu.

Afera z Tomaszem Lisem

Potem zaczęły pojawiać się kolejne artykuły na temat Lisa. Dyskusja rozgorzała też w mediach społecznościowych. 

Reklama

Renata Kim poinformowała, że to ona "doniosła" na naczelnego szefom wydawnictwa. Współpracujący z tygodnikiem Rafał Kalukin dodał, że Lis "wyleciał za coś znacznie gorszego" niż to, o czym większość myśli. 

"Lis wyleciał, za co wyleciał, a my się o tym kiedyś oficjalnie dowiemy bądź nie. Na mojego nosa takie historie wcześniej czy później zawsze jednak wychodzą. Z tego co wiem, wyleciał za coś znacznie gorszego. Ale nie mnie o tym gadać" - informował dziennikarz.

Słowa te potwierdził Piotr Głuchowski z "Gazety Wyborczej", który wyjawił, że mogło chodzić o wiadomości, które naczelny wysyłał "młodym pracownicom". 

 "Zgadzam się z Kalukinem, że „to," za co Lis faktycznie wyleciał, prędzej czy później ujrzy światło dzienne - moim zdaniem prędzej. Tym bardziej że jest to po prostu SMS (lub kilka SMS-ów) skierowany do jednej z młodych pracowniczek koncernu Ringier ASP, która postanowiła rzecz ujawnić szefom. Tę informację potwierdziłem w trzech źródłach" - zapewnia Głuchowski w "GW".

Zrobiła się spora afera, a wizerunek Tomasza Lisa poważnie ucierpiał. Radio TOK FM podjęło więc decyzję, że zawiesza z nim współpracę i przestaje zapraszać go do porannej audycji Jacka Żakowskiego, gdzie pojawiał się od lat. 

Jacek Żakowski broni Lisa u Żurnalisty

Od samego początku Jacek Żakowski stał po stronie przyjaciela, za co był dość mocno krytykowany w środowisku dziennikarskim. Ostatnio z kolei gościł w podkaście Żurnalisty, gdzie wrócił do tego tematu. 

Dziennikarz przyznał, że jest niemal każdego dnia pytany o to, czy Tomasz wróci do jego audycji.

Warto dodać, że ostatnio zakończyła się kontrola Państwowej Inspekcji Pracy w "Newsweeku", która ustaliła, że "procedury anytymobbingowe w firmie działały sprawnie".  Zaznaczmy, że kontrola nie dotyczyła działań samego naczelnego. 

Właściciele TOK FM także uznali, że sam raport PIP to za mało, by ponownie zapraszać Lisa do programu. 

"Nie zaszły żadne okoliczności, które skłaniałyby redakcję Radia TOK FM do zmiany decyzji o niezapraszaniu Tomasza Lisa na swoją antenę w charakterze komentatora do czasu wyjaśnienia sprawy" - informuje Agora w oświadczeniu przesłanym Wirtualnym Mediom.

Sam Jacek Żakowski uważa jednak, że po wakacjach może się to zmienić i Lis mógłby wrócić do "trzódki". 

"Ja uważam, że jeżeli do końca wakacji nie potwierdzą się żadne nowe zarzuty. Bo w tekście Jadczaka, który moim zdaniem nie kwalifikował się do publikacji ze względu na jednostronność i powierzchowność, ale się ukazał, padło słowo „molestowanie”. To jest strasznie poważny zarzut, śmiertelny zarzut. To było słowo, które spowodowało, że ja podjąłem decyzję, że chwilowo nie mogę Tomka zapraszać. Ale w żaden sposób ten zarzut nie został w dalszym ciągu uprawdopodobniony" - wyznał Żakowski Żurnaliście. 

Dziennikarz stwierdził też, że jeśli zarzuty wobec Lisa się nie potwierdzą, Jadczak "powinien spłonąć ze wstydu". 

Zresztą o autorze artykułu o Lisie nie wypowiadał się najlepiej także w dalszej części rozmowy...

"Jadczak powinien przestać być dziennikarzem, bo to nie jest błąd. Jego redaktor też powinien przestać pracować. To nie jest błąd, to jest zbrodnia przeciwko dziennikarstwu. A jeżeli się potwierdzi, to niestety Tomek. Przy Jadczaku też mówię „niestety”, bo to bardzo zdolny dziennikarz, ale są błędy, które są niewybaczalne" - dodał.

Słowa te oburzyły internautów oraz samego Jadczaka. Ten postanowił skomentować to na swoim Twitterze. Zarzucił Żakowskiemu, że postanowił wybielać Lisa w programie oskarżonego o oszustwa Żurnalisty, którego ściga komornik. O tej równie głośnej aferze pisaliśmy TUTAJ.

"Jacek Żakowski idzie do oskarżonego o oszustwa, ukrywającego się przed komornikiem i ściąganego przez wierzycieli Żurnalisty, żeby bronić Tomasza Lisa. Wart Pac pałaca. Gratuluję "Polityka" i Radio TOK FM publicysty wspierającego swoim nazwiskiem takie zachowania" - podsumował Jadczak.

Zobacz też:

Tomasz Lis grozi procesem. "Moi prawnicy wciąż są na etapie debaty"

Tomasz Lis nie wraca do TOK FM. W jego sprawie nic się nie zmieniło. Kontrola PIP nie dotyczyła dziennikarza

Tomasz Lis stosował mobbing? Kontrola PIP zbadała procedury w "Newsweeku"

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Tomasz Lis | Jacek Żakowski | Żurnalista
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama