Ten festiwal należał do niej. Za Ewą Bem szaleje publiczność i artyści
Tegoroczny Top of the Top Sopot Festival przyciągnął wiele gwiazd, nawet takich, które, jak Kazik Staszewski, z reguły unikają festiwali. Jednak największe emocje, nie tylko wśród widzów i prowadzących, lecz także innych artystów, wywołała Ewa Bem. To ona była gwiazdą festiwalu.
Organizowany w sopockiej Operze Leśnej festiwal TVN-u Top of the Top tradycyjnie zaczął się od problemów z nagłośnieniem, które sprawiły, że większość utworów brzmiała jak "Ev'ry Night".
Najwyraźniej jest to dla stacji problem nie do przeskoczenia, na szczęście tym razem, w przeciwieństwie do ubiegłego roku, udało się mu zaradzić przed końcem całej imprezy.
Dzięki temu, Ewa Bem, którą trzeciego dnia wydarzenia na scenę Opery Leśnej wprowadził Andrzej Piaseczny, mogła olśnić widzów pełną gamą swojego wyjątkowego głosu. W zeszłym roku też sobie poradziła, w każdym razie lepiej niż niektórzy, jednak nie brakowało opinii, że bez problemów technicznych jej repertuar brzmi dużo lepiej.
Nie jest tajemnicą, że artystka, nazywana pierwszą damą jazzu, ma za sobą traumatyczne doświadczenia. Pasmo rodzinnych tragedii Ewy Bem ciągnie się od 2017 roku, gdy artystka straciła starszą córkę. Po jej śmierci Bem zawiesiła karierę i wydawało się, że już nigdy nie wróci do śpiewania. To ponoć jej młodsza córka, Gabriela Sibilska przekonała ją, by nie rezygnowała z tego, co kocha.
17 stycznia Ewa Bem pożegnała męża, swoją życiową opokę. Ona i Ryszard Sibilski przeżyli razem 45 lat, z czego 30 jako małżeństwo. To właśnie mąż artystki wziął na siebie rozmowy z dziennikarzami, gdy w ubiegłym roku Bem zapadła na zdrowiu i musiała odwoływać koncerty. Aktualnie choroba jest w remisji, jednak artystka wciąż musi bardzo na siebie uważać.
Podczas tegorocznego festiwalu Top of the Top wszyscy: artyści, organizatorzy, prowadzący i publiczność zmówili się, by oderwać myśli Ewy Bem od smutnych wspomnień. Kiedy Dorota Wellman, Andrzej Piaseczny i Marcin Prokop obsypywali artystkę komplementami, publiczność ruszyła na scenę z kwiatami, a na widowni został rozwinięty wielki plakat z napisem "Kochamy Cię, Ewo".
Artystce, ściskającej w ręku otrzymane róże, trudno było zapanować na wzruszeniem. Następnego dnia to właśnie jej przypadło zadanie otwarcia ostatniego dnia tegorocznej imprezy. Tym razem na scenie towarzyszyła jej Natalia Przybysz. Bem zapowiedziała ją niczym doświadczona konferansjerka:
"Chciałabym bardzo zaprosić do duetu utalentowaną Natalkę Przybysz".
Młodsza koleżanka sprawiała wrażenie, jakby nie dowierzała swojemu szczęściu, a publiczność nagrodziła ich wspólny występ owacjami na stojąco.
Zobacz też:
Poruszające sceny w Sopocie. Tak potraktowano Ewę Bem
Ewa Bem usłyszała diagnozę. Dopiero teraz wyznała prawdę
Ewa Bem jest ciężko chora. Mówi szczerze o swojej walce o zdrowie