Reklama
Reklama

Taksówkarz Harry'ego i Meghan nie ma litości. Nie pamięta żadnego "pościgu"

Czy to prawda, że 17 maja książę Harry i Meghan Markle kilka godzin uciekali przed fotoreporterami? Czy naprawdę wzięli udział w pościgu? O sytuacji wypowiedział się taksówkarz książęcej pary. Choć zauważył na ich twarzach zdenerwowanie, jak sam twierdzi - żadnego pościgu nie było.

Książę Harry i Meghan Markle ścigani przez fotoreporterów

Z relacji rzecznika Sussexów jasno wynika, że 17 maja książę Harry i Meghan Markle byli ścigani przez fotoreportów, a incydent miał mieć miejsce zaraz po tym, jak para uczestniczyła w ceremonii wręczenia nagród w Nowym Jorku. Głos zabrał taksówkarz, który twierdzi, że nie czuł się zagrożony!

"Nie sądzę, żebym nazywał to pościgiem" - żartobliwie podsumował zamieszanie, po czym opisał przebieg podróży.

Taksówkarz komentuje "pościg" za Harry i Meghan

"Nigdy nie czułem, że jestem w niebezpieczeństwie. To nie było jak pościg samochodowy w filmie. Para była cicho i wydawała się przestraszona" - wyznał taksówkarz w rozmowie z "The Washington Post". Dodał też, że w Nowym Jorku można czuć się bezpiecznym.

Reklama

Komentarz rzecznika Sussexów wprowadził wiele zamieszania

To Portal Sky News jako pierwszy doniósł, że Harry był ścigany przez wiele godzin. Rzecznik Sussexów nazwał incydent pościgiem samochodowym.

"Ten pościg, trwający ponad dwie godziny, doprowadził do wielu groźnych kolizji z udziałem innych kierowców na drodze, pieszych, a także dwóch funkcjonariuszy policji" - zwierzył się prasie.

Rzecznik księcia Harry'ego podkreślił, że Sussexowie byli w poważnym niebezpieczeństwie. Jego słowa w porównywaniu z wyznaniem taksówkarza sprawiły, że wielu fanów zaczęło wątpić w powagę wydarzenia. 

Nawet jeżeli taksówkarz był tylko częścią planu (ochroniarze Harry’ego i Meghan Markle chcieli zmylić reporterów i zasugerowali podróż taksówką) i zaledwie przez chwilę wiózł książęcą parę, brak odczuwalnej atmosfery zagrożenia jest dla wielu sygnałem, że coś jest nie tak... Niestety, dalszych wyjaśnień na ten moment nie upubliczniono.

Burmistrz Nowego Jorku nie wierzy w pościg za księciem Harrym i Meghan Markle?

Jeszcze więcej pytań o pościg zaczęło padać po wypowiedzi burmistrza Nowego Jorku - Erica Adamsa. Wyznał, że trudno mu wierzyć w pogoń na zatłoczonych ulicach Nowego Jorku. Nawet 10 minut pościgu jest niemal niemożliwe do wyobrażenia, a co dopiero kilka godzin.

Ostatecznie, najlepszym podsumowaniem mogą być słowa rzecznika arystokratów, który wyjaśnił, że nigdy zainteresowanie żadnym człowiekiem nie powinno być związane z zagrożeniem bezpieczeństwa.

"[...] bycie osobą publiczną wiąże się z zainteresowaniem opinii publicznej, ale nigdy nie powinno odbywać się to kosztem czyjegoś bezpieczeństwa" - skomentował.

Czytaj też:

Biograf Harry'ego i Meghan twierdził, że pokazano mu jak włamywać się do telefonów. Brytyjczycy oburzeni

Padło niewygodne pytanie o członków rodziny królewskiej. Reakcja Meghan Markle była bezcenna

Alerty pogodowe w Polsce. Intensywny deszcz, przymrozki, zagrożenie podtopieniami

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Meghan Markle | Książę Harry
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy