Reklama
Reklama

Tak wygląda rzeczywistość w domu Szczęsnych. Marina nosi wiele na swoich barkach

Marina Łuczenko od wielu lat wiedzie szczęśliwe życie u boku bramkarza Wojciecha Szczęsnego. Artystka nie kryje tego, że dla rodziny po części zrezygnowała ze swojej kariery. Zrobiła wiele, by udowodnić, że nie jest tylko żoną znanego męża, ale także kobietą o wielu pasjach. Z czasem przyzwyczaiła się nawet do łatki WAG, która do niej przyległa.

Marina Łuczenko kiedyś nie lubiła łatki WAG. Teraz jest z niej dumna

Marina Łuczenko udzieliła obszernego wywiadu, który został opublikowany na profilu WP Lifestyle na YouTube. W rozmowie z dziennikarzem artystka poruszyła między innymi temat życia WAGS [ang. "Wives and Girlfriends", czyli "żony i dziewczyny"]. Termin ten odnosi się do partnerek sportowców, które wiodą dostanie życie u ich boku i wspierają ich w osiąganiu kolejnych sukcesów zawodowych.

Kiedyś to określenie miało dość pejoratywny wydźwięk, dziś jednak zazwyczaj odnosi się do kobiet, które oprócz tego, że są partnerkami sportowców, rozwijają się na innych płaszczyznach - głównie w mediach społecznościowych.

Reklama

Marina Łuczenko we wspominanym wywiadzie została zapytana o to, czy bolało ją to, że media określały ją jako WAG.

"Kiedyś tak. Teraz w ogóle. Teraz jestem dumna, że jestem WAG" - odpowiedziała bez zastanowienia.

Wokalistka twierdzi, że bycie partnerką sportowca wcale nie jest proste. Wiąże się z wieloma wyrzeczeniami oraz z ciągłą presją ze strony mediów oraz fanów. Marina, podobnie jak jej koleżanki, z biegiem lat przyzwyczaiła się jednak do tego, że to, co robi zawsze będzie oceniane.

"A pokaż mi taką fajną WAG, oprócz Ani Lewandowskiej i moich koleżanek oczywiście. Taką, która naprawdę kocha, to co robi. Nie robi tego dla poklasku, dla pieniędzy. Tylko robi to naprawdę z serca, robiła to od lat. Przy tym realizuje siebie. Może połączyć tych wiele funkcji, bo to nie jest łatwe" - dodała artystka.

To Marina Łuczenko dba o karierę sportową syna. Wojciech Szczęsny na meczu Liama był tylko dwa razy

O dłuższego czasu wiadomo już, że 7-letni syn Mariny i Wojciecha Szczęsnego poszedł w ślady znanego ojca i intensywnie trenuje piłkę nożną. Jak się okazuje, odpowiedzialność za treningi syna spadła nie na bramkarza, a na jego żonę.

"To ja zapisałam go do szkółki piłkarskiej. To ja jeździłam z nim cały sezon na każdy mecz. Co sobotę musiałam wstawać wcześnie rano, zamiast się wyspać" - zdradziła Marina.

Wynika to przede wszystkim z tego, że Wojciech Szczęsny w trakcie weekendów gra mecze i nie ma czasu jeździć z synem na jego rozgrywki.

"Wojtek był chyba raz albo dwa na jego meczu" - powiedziała Marina.

Artystka wyjaśniła, że bardzo lubi patrzeć jak jej mąż oraz syn radzą sobie na boisku. Przyzwyczaiła się już do tego, że piłka nożna jest bardzo ważnym elementem życia jej rodziny.

"Ja już zostanę tą taką WAG na zawsze" - dodała na koniec.

Czytaj także:
Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.

Zobacz też:

Nieoczekiwanie mama Szczęsnego zabrała głos ws. Mariny. Gwiazda zareagowała błyskawicznie

Mama Szczęsnego nie wytrzymała. Oficjalnie zwróciła się do Mariny takimi słowami

Wojciech Szczęsny jednak to zrobił. Bramkarz zagra kolejny sezon w FC Barcelonie

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Marina Łuczenko-Szczęsna | Wojciech Szczęsny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy