Reklama
Reklama

Tak Barbara Krafftówna zarabiała na życie w Ameryce. Prawda wyszła na jaw dopiero po latach

Zmarła w styczniu ubiegłego roku Barbara Krafftówna przez wiele lat mieszkała w Los Angeles i imała się różnych zajęć, by – po śmierci męża, który zostawił ją z niczym – móc w ogóle przeżyć. Pracowała m.in. jako „madame de compagnie”, czyli dama do towarzystwa!

Barbara Krafftówna o swojej przeszłości. Nie kryła prawdy

Barbara Krafftówna nigdy nie kryła, że podczas pobytu w Stanach Zjednoczonych, gdzie spędziła prawie 20 lat, nie była w stanie utrzymać się z aktorstwa. Na swoje nieszczęście nie dostawała też renty po zmarłym na zawał serca mężu, Arnoldzie Seidnerze, bo... za krótko była jego żoną.

"Musiałoby minąć dziewięć miesięcy od ślubu, żebym miała jakieś prawa. Zostałam z niczym. Bez pieniędzy, bez mieszkania i bez znajomości angielskiego" - wspominała aktorka na kartach książki "Krafftówna w krainie czarów". Jak dodała, po śmierci męża musiała zaczynać wszystko od zera, ale mogła liczyć na pomoc przychylnych jej zamerykanizowanych Polaków, którzy pamiętali ją z serialu "Czterej pancerni i pies" oraz filmów "Jak być kochaną" i "Rękopis znaleziony w Saragossie".

Reklama

Barbara Krafftówna nie wstydziła się, że była damą do towarzystwa

Czekając na oferty pracy w filmie czy teatrze, Barbara Krafftówna zatrudniła się w luksusowej willi bogatej wdowy po słynnym fizyku. Razem z nią pracowały tam jeszcze tylko dwie osoby - sprzątaczka i ogrodnik. Do jej obowiązków należało... dotrzymywanie towarzystwa swej pracodawczyni. Prawda o tym epizodzie w jej życiu wyszła na jaw dopiero po latach:

"Byłam jej "madame de compagnie". Miałam podać kawę, zjeść z nią śniadanie, pojechać do teatru albo na koncert. Mimo wieku wciąż była znakomitą pływaczką. Problemem było to, że nie umiałam pływać, a babcia mi się rwała do basenu, więc postanowiłam jednak poćwiczyć, skoro mnie Pan Bóg wysłał do Ameryki, do willi z ogromnym basenem" - opowiadała aktorka Remigiuszowi Grzeli, autorowi "Krafftównej w krainie czarów".

Barbara Krafftówna o pracy - nie była uciążliwa

Barbara Krafftówna za każdym razem spędzała w rezydencji w Pacific Palisades pięć dni w tygodniu. Wolne miała tylko weekendy. Chciała też jednak wyreżyserować "Kram z piosenkami", do udziału w którym zaprosiła kilka polskich aktorek mieszkających w Ameryce, dlatego musiała zorganizować zastępstwo, by jej podopieczna nie była sama.

"To naprawdę nie była uciążliwa praca, toczyłyśmy wspaniałe rozmowy o kulturze. Dwóch synów tej pani było prawnikami, jeden lekarzem. Prawdziwa amerykańska elita" - wspominała przed śmiercią.

Barbara Krafftówna mieszkała w domu starców

Barbara Krafftówna pracowała jako dama do towarzystwa aż cztery lata! Potem zamieszkała w wybudowanym przez imigrantów z Ukrainy domu spokojnej starości.

"Okna mojego pokoju wychodziły na słynny napis HOLLYWOOD. Mieszkałam tam czternaście lat" - twierdziła aktorka.

Niezapomniana odtwórczyni roli Honoraty w "Czterech pancernych i psie" spędziła na emigracji prawie dwie dekady. Nigdy jednak nie pokochała Los Angeles, które wspominała później jako okropne miasto, i nigdy nie planowała zostać w Ameryce na zawsze.

"Nie myślałam o sobie, że jestem emigrantką. Raczej, że cały czas jestem w podróży, w trasie, w drodze" - wyznała w swej książce.

Barbara Krafftówna nie czuła się emigrantką

Barbara Krafftówna wróciła do Polski w 1998 roku. Mówiła w wywiadach, że wiele przeszła, ale kocha życie i ciągle jest go ciekawa.

"Żałuję tylko, że starość wyłącza mnie z wielu rzeczy" - powiedziała podczas jubileuszu 70-lecia pracy artystycznej.

Aktorka dożyła sędziwego wieku. Odeszła 23 stycznia 2022 roku, półtora miesiąca po swych 94. urodzinach.

Czytaj też:

Będziemy za nimi tęsknić! W ostatnim roku pożegnaliśmy mnóstwo gwiazd

Oni odeszli od nas w 2022 roku. To za nimi będziemy tęsknić

Byli wielkimi gwiazdami, teraz mieszkają wspólnie. Kto spędza aktorską emeryturę w Skolimowie?

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Barbara Krafftówna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama