Szymon Majewski był blisko Kołaczkowskiej. Tuż po jej śmierci wyznał to wprost
Nieoczekiwanie media obiegła smutna wiadomość o śmierci Joanny Kołaczkowskiej. Aktorka kabaretowa odeszła w wieku zaledwie 59 lat po kilku miesiącach walki z poważną chorobą. Wsparcie dla koleżanki od początku deklarował Szymon Majewski, z którym przez ostatnie lata blisko współpracowała. Teraz nie mógł milczeć. "Nie wierzę w to, że nie usiądziemy u Ciebie" - zaczął poruszający wpis.
Tragiczne wieści nadeszły nocą ze środy na czwartek 16 na 17 lipca. Na oficjalnym profilu kabaretu Hrabi na Facebooku znalazł się długi post potwierdzający najgorszy możliwy scenariusz - zmarła Joanna Kołaczkowska. Miała tylko 59 lat.
Od kilku miesięcy wiadomo było tylko tyle, że mierzy się ona z poważną chorobą. Koledzy z formacji poinformowali o tym pod koniec kwietnia, zapowiadając nieobecność gwiazdy na najbliższych występach. Całe środowisko deklarowało wsparcie dla kobiety, choćby poprzez udział w spektaklach, z których dochód przeznaczono na jej leczenie. Wśród występujących był i Szymon Majewski.
"Potrafi grać dla tysiąca osób, a masz wrażenie, że gra tylko dla ciebie. (...) Teraz to my jesteśmy dla niej, bo tyle lat ona była dla nas. Postanowiłem dołączyć do składu, ponieważ Asia jest w potrzebie. Chcemy ją wesprzeć, też przesłać pozytywną energię. Wszystko dla Asi, wszystko dla niej" - mówił wówczas na antenie.
A dzisiaj, tak jak i inni, nie może się otrząsnąć.
Majewski od 2021 roku współtworzył z Kołaczkowską audycję "Mówi się". Jeszcze przed oficjalnym ujawnieniem informacji na temat jej stanu tłumaczył przerwę w nadawaniu podcastu.
"Zdrowie, zdrowie. Najważniejsze. (...) Asia jest chora i musimy na jakiś czas odłożyć mówisiowy mikrofon. Gdy nasza Asia wróci w pełni sił, znowu 'zarządzimy i wymieciemy'. (...) Póki co, niech energia mówisiowa doda jej skrzydeł" - pisał na Instagramie.
Niestety, jego słowa już nigdy się nie spełnią.
"Nie wierzę w to, że nie usiądziemy u Ciebie, i nie spytasz mnie, czy zrobić mi kawę. Nie wierzę też w to, że zaraz nie przyjdzie Twój kot Stefan, a Ty się już nie zachwycisz, jak pięknie zeskoczył z parapetu" - zaczął poruszający wpis w mediach społecznościowych.
Nie obyło się bez podziękowań.
"Asiu, dziękuję, że parę lat temu wpadłaś cudownie w moje życie. Dziękuję Ci za tę przyjaźń, którą mnie obdarowałaś, za te nasze 'Mówisiowe' chwile, za Twą szczerość, za Twój śmiech, za to, że mogłem być w Twoim kręgu i ogrzać się przy Twoim talencie. Widziałem Cię na scenie, Asiu, z Hrabi, i gdy grałaś Pączka. Twój talent był pozaziemski, kosmiczny, po prostu KOŁACZKOWSKI! Nie wierzę też w to, że piszę 'był'. On po prostu ciągle jest. Jest z nami" - kontynuował.
"Dałaś nam tym szczęścia, Asiu. Tyle uśmiechu. O tylu złych rzeczach dzięki Tobie nie myśleliśmy. Żegnaj" - zakończył wpis, do którego dołączył zdjęcie uśmiechniętej przyjaciółki.
Fani duetu nie kryli rozpaczy.
- "Właśnie siedzę i słucham od początku Państwa podcastów, aby jeszcze raz usłyszeć głos Pani Asi, jej śmiech, Państwa żarty... Nie mogę w to uwierzyć, to jest jakieś surrealistyczne, po prostu 'niemożliw'",
- "Tak bardzo czekałam, aż znów usiądziecie do mikrofonu. (...) Tak czekałam, aż znów zaśmieje się do łez (...). Liczyłam ostatnio tygodnie bez Was i to już za długo. Łzy pozostaje ocierać dziś do końca dnia",
- "Wyrazy współczucia, tworzyliście wspaniały i niepowtarzalny duet. Sprawialiście, że człowiek czuł się, jakby się spotkał z przyjacielem, i pozwalaliście oderwać się od rzeczywistości (...)"
- pisali.
Zobacz też:
Przed śmiercią Joanna Kołaczkowska otwarcie to wyznała. Ludzie nie mieli pojęcia
Joanna Kołaczkowska rozwodziła się dwa razy. Tak wyglądały jej relacje z mężczyznami
Robert Górski ujawnił co dzieje się z Kołaczkowską. "Sprawa jest poważna"