"Kuchenne rewolucje" od lat cieszą się niebywałą popularnością. Widownia programu wciąż jest bardzo wysoka, a TVN rocznie zarabia na tym show grube miliony.Oczywiście największa w tym zasługa barwnej i mocno kontrowersyjnej prowadzącej. Okazuje się, że po tylu latach trwania programu wciąż nie brakuje restauracji, którym trzeba pomóc. Ich właściciele w Magdzie widzą często ostatnią deskę ratunku, godząc się przy okazji na liczne upokorzenia z jej strony.I tak w tym sezonie Gessler kazała już np. tańczyć na rurze otyłemu właścicielowi knajpy w Tarnowie. W najbliższym odcinku Magda zawita do Katowic. Właścicielka tamtejszej restauracji szybko jednak pożałuje, że ją do siebie zaprosiła. Gwiazda TVN przeżyje prawdziwe męki, próbując porozumieć się z właścicielką. Ta nie będzie bowiem kryła, że nie darzy Gessler zbyt dużym szacunkiem i jej krytyka nic dla niej nie znaczy.
"Nie po to ją tutaj wezwałam" – powiedziała do kamery, mając dość uwag restauratorki.
"Takiej ignorancji nie było chyba nigdy – restauratorka z Katowic „zamówiła” sobie "Kuchenne rewolucje" by się tylko wypromować" – czytamy na Facebooku show.
To jednak nie wszystko, a właściwie dopiero początek. Właścicielka „Le Papillon Noir” posunie się nawet do gróźb.
"Zaraz nie wytrzymam i jej przypie***olę, przysięgam" – wściekała się, każąc chłopakowi, żeby ten kazał Gessler "wypier*alać".
Trafił swój na swego?
