Steczkowska wróciła do kraju i od razu wyznała prawdę o głosowaniu. "To tak nie działa"
Justyna Steczkowska zakończyła swój udział w Eurowizji 2025 na 14. miejscu, mimo sporej ilości głosów od widzów. Artystka nie kryje rozczarowania wynikami jury i zastanawia się nad zmianą systemu głosowania. W rozmowie z mediami podkreśliła, że wiele doskonałych głosów zostało niedocenionych.
Wyniki Eurowizji 2025 pozostawiły raczej kwaśne miny u Polaków. Choć Justyna Steczkowska zajęła 7. miejsce w głosowaniu widzów, jury nie doceniło jej występu z utworem "Gaja". Piosenkarka w finale zdobyła 14. miejsce i nie ukrywa, że miała apetyt na więcej.
Piosenkarka wróciła już do ojczyzny, gdzie na lotnisku czekał na nią tłum fanów i dziennikarzy. W rozmowie z Pomponikiem i innymi mediami odniosła się do pomysłów, aby zmienić system głosowania w konkursie.
"Jury ma prawo głosować tak, jak czuje, więc skoro tak czuło... (...) Może trzeba było jakoś pomyśleć nad tym (aby zmienić system - red.) - bo przepadło wiele potężnych głosów. Szczęśliwa jestem, że wygrał JJ - uroczy chłopak i ma piękny, kształcony głos, ale dużo głosów przepadło. Dunka (Sissal zajęła 23. miejsce - red.), która miała świetny głos, Hiszpanka (Melody zajęła 24. miejsce - red.) też była rewelacyjna, a jednak dziewczyny gdzieś znalazły się na końcu" - mówiła na lotnisku Steczkowska.
Steczkowska odniosła się też do zmiany fragmentu jej show podczas podsumowania wszystkich występów. Przypomnijmy, że w przypadku Justyny widzowie zobaczyli moment, w którym artystka zwisa nad sceną i... to byłoby na tyle.
Część widzów była oburzona, że utwór "Gaja" był właściwie niesłyszalny. Wiadomo już, że była to decyzja samej Justyny.
"Wiem, że upatrujecie to w tym, że było mniej głosów. Ale myślę, że to tak nie działa. Po pierwsze skrót jest jak już widzowie wiedzą, na kogo chcą głosować (...) Po drugie ostatni skrót jest już wtedy, jak te SMS-y prawie nie płyną. (...) Tak wybraliśmy" - powiedziała po powrocie Steczkowska.
Piosenkarka podkreśliła, że "problem" był z głosami od jury, a nie publiczności. Jurorzy oceniani z kolei występu ze specjalnej próby, która odbyła się dzień przed finałem. Wtedy jeszcze fragment występu Steczkowskiej był inny - taki sam, jak podczas preselekcji.
Trudno zaprzeczyć, że nadzieje na wynik Polski w tym roku były znacznie większe. W szczerej rozmowie z Pomponikiem Artur Orzech nie gryzł się w język i otwarcie skomentował wynik konkursu.
"Jestem mocno zadziwiony tak niską punktacją składów jurorskich, czyli profesjonalistów, którzy w zasadzie powinni docenić czterooktawowy głos Justyny i cały jej przekaz. (...) Nie ukrywam, jest jakaś gorycz we mnie. (...) Jeśli chodzi o telewidzów to się nie zawiodłem, liczyłem na mniej więcej 150 punktów, dostaliśmy 139, więc to jest w okolicach przewidywań. Natomiast jurorzy głosowali inaczej" - wyznał.
Zobacz też:
Występ Steczkowskiej nie obył się bez wpadki. Fani komentują: "Dla nas już wygrałaś"
Tuż przed finałem Eurowizji taki apel w sprawie Steczkowskiej. Głos nagle zabrał prezydent Krakowa