Reklama
Reklama

Średniowieczna klątwa prześladuje Grimaldich. To dlatego księżna Charlene choruje?

Księżna Monako 10 lat temu zyskała przydomek „najsmutniejszej panny młodej świata”. Wychodziła za mąż za mężczyznę, którego trudno uznać za kandydata na wzorowego męża. Czy choroba to tylko pretekst, by się od niego odciąć?

Kiedy w 2011 roku księżna Charlene przysięgała wieczną miłość księciu Albertowi, po jej twarzy płynęły łzy i nie były to łzy szczęścia. Media okrzyknęły ją wtedy „najsmutniejszą panną młodą świata”. 

W sumie trudno dziwić się księżnej. Wychodziła za mężczyznę, który ją zdradzał i oszukiwał. On sam włożył na ślub mundur w kolorze prawie białym, jednak w jego przypadku nie symbolizował on czystości ani niewinności. 

O dwojgu nieślubnych dzieciach księcia Monako Charlene wiedziała wcześniej. O trzecim, które przyszło na świat, gdy ona i Albert byli już oficjalnie parą, dowiedziała się pół roku temu. 

Reklama

Początkowo wydawało się, że przełknie kolejne upokorzenie w milczeniu, jak zawsze, jednak kiedy po powrocie z Afryki zachorowała akurat przed rocznicą ślubu, pojawiły się wątpliwości. 

Średniowiecza klątwa prześladuje Grimaldich?

Oficjalnie księżna cierpi na ARVI - infekcję uszu, gardła i nosa. Dziwne jest tylko to, że choroba zbiegła się w czasie z przygotowaniami do hucznych obchodów 10. rocznicy ślubu Charlene i Alberta. Księżna prawdopodobnie nie wyzdrowieje do tego czasu, więc obchody będą musiały obejść się bez niej. 

Nie brakuje opinii, że to tylko pretekst, by ominąć okazję do świętowania daty, która, jak wszystko wskazuje, nie należy do najszczęśliwszych w życiu księżnej. 

Jak donosi hiszpański magazyn "Vanidades", nieszczęście księżnej to nic innego niż efekt średniowiecznej klątwy, którą na rodzinę Grimaldich rzuciła pewna flamadzka dziewica. Jak głosi legenda, w XIII wieku słynący z jurności przodek obecnego księcia, Rainier I Grimaldi  porwał ją i zgwałcił, a ona zrewanżowała się rzuceniem klątwy na cały ród Grimaldich. 

To właśnie klątwą flamandzkiej dziewicy tłumaczono potem tragiczną śmierć księżnej Grace w 1982 roku, nieszczęśliwe związki księżniczki Karoliny i jeszcze bardziej nieudane jej siostry księżniczki Stefanii, a teraz smutek malujący się na twarzy księżnej Charlene. 


Swoją drogą dziwne, że to właśnie kobiety z rodziny Grimaldich ponoszą cierpienia za haniebny postępek Rainiera I. Średniowieczna Flamandka chyba do końca tego nie przemyślała…

***

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Księżna Charlene | książę Albert
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy