Reklama
Reklama

„Sprawa dla reportera” przekroczyła kolejną granicę. Żona oskarżona o czary

„Sprawa dla reportera” po raz kolejny udowodniła, że nie ma dla niej żadnych granic. W programie pojawił się mężczyzna, który twierdzi, że jego żona para się czarami. Elżbieta Jaworowicz ze spokojem słuchała opowieści o mieszaniu moczu ze świńską słoniną. Jak daleko jeszcze posunie się produkcja, aby zszokować widzów?

"Sprawa dla reportera": kontrowersje

"Sprawa dla reportera" to program, który od początku swojego istnienia stawiał na rzetelne dziennikarstwo. Elżbieta Jaworowicz wraz z całą ekipą produkcji pomogła niejednej, niesprawiedliwie potraktowanej osobie. Dzięki cieszącemu się popularnością formatowi niejednokrotnie udawało się zbierać wielkie sumy pieniędzy na leczenie chorych ludzi. W miarę upływu czasu program zaczął stawiać na nieco mocniejsze tematy, które nierzadko wydawały się wręcz nieprawdopodobne. Swego czasu została nawet powołana specjalna instytucja "Stop Nierzetelni", której zadaniem było weryfikowanie czy treści prezentowane w programie są prawdziwe. 

Reklama

Niestety w ostatnim czasie coraz wyraźniej można zauważyć bardzo niepokojące trendy. "Sprawa dla reportera" wyraźnie odpływa w kierunku taniej sensacji. Ostatni odcinek przeszedł najśmielsze oczekiwania oglądających. 3 lutego TVP1 wyemitowało materiał poświęcony sprawie pana Daniela. Mężczyzna zmagający się z siłami nieczystymi w postaci własnej żony, skarżył się na niecne występki swojej wybranki.

"Sprawa dla reportera" przekroczyła kolejną granicę

W pierwszej części programu widzowie poznali dramat pana Daniela. Mężczyzna żalił się na małżeńskie niepowodzenia. Twierdził, że jego żona uprowadziła ich syna na Ukrainę. Choć dziecko posiada podwójne obywatelstwo i sąd zezwolił matce na zabranie ze sobą dziecka, uczestnik programu tłumaczył, że jest to zła decyzja bowiem jego partnerka to "przydrożna czarownica, która przemieniła syna-Polaka w Ukraińca". Elżbieta Jaworowicz nie bacząc na absurdalność tematu jak zawsze okazała pełne wsparcie poszkodowanemu. 

W dalszej części widzowie zobaczyli reportaż, w którym pan Daniel i jego matka opowiadali o czarach, którymi rzekomo miała zajmować się kobieta. Twierdzili, że Ukrainka m.in. oblizywała dziecko, dziwnie spluwała, zbierała podejrzane zioła i rzucała klątwy. Co ciekawe, na początku znajomości nic nie wskazywało na to, aby kobieta była niebezpieczna.

"Sprawa dla reportera": mocz w garnku

Goście programu żalili się, że Ukrainka nieustannie nosiła te same ubrania, wszczynała awantury i nie myła stóp. To jednak nie koniec absurdów. Zaproszeni bez zażenowania wyznali przed kamerami, że "czarownica" wlewała do garnka swój mocz i mieszała go ze świńską słoniną. Miała także rzucać zaklęcia na męską uległość. Kobieta nie wystąpiła w programie. Zamiast niej do studia zawitała psycholog, antropolog kultury i dwóch księży, którzy wspólnie zastanawiali się czym jest miłość. Historia parającej się czarami Ukrainki zdominowała odcinek, jednak w drugiej jego części pojawili się nowi goście.

Dwie kobiety żaliły się przed kamerami, że bezprawnie odsunięto je od spadku po zmarłym dziadku. Dowodem na to, że majątek im się należy miał być napisany przez jedną z nich list. Prawnicy ostro odnieśli się do postępowania kobiet. Rzekome spadkobierczynie nie zamierzały zostawić tak tej sprawy. W krzykach przekonywały, że to one są prawowitymi sukcesorkami, ponieważ dziadek tego chciał. Zwieńczeniem "Sprawy dla reportera" była opowieść o pani Dominice, która utraciła władzę nad swoim ciałem. Po wyemitowanym w maju zeszłego roku materiale widzom udało się zebrać dla niej ponad 220 tys. zł. 

Zobacz też:

Żora Korolyov zdążył pożegnać się z ukochaną. To wzruszające, co powiedział

Antoni Pawlicki skłócił się z całą rodziną. Poszło o politykę rządu i TVP

Księżna Kate i książę William wynoszą się z pałacu?! Co się stało?!

Nowy lek przeciwko COVID-19. Wirusolog: skuteczność Paxlovidu jest bardzo dobra i wynosi 85-89 proc.

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Sprawa dla reportera
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy