Był u szczytu kariery, przestał pić, w jego życiu wreszcie zaczęło się układać... I właśnie wtedy spadł cios: zmarła jego ukochana żona, Hanna.
- Gdybym nie znał Hani, byłbym pewnie dzisiaj zgorzkniałym nauczycielem muzyki w moim rodzinnym Elblągu" - wspominał Ryszard Rynkowski. - A dzięki niej w 1973 roku wzięliśmy ślub i zamieszkaliśmy w Warszawie.
Tak trafił do grupy Vox. Dużo koncertowali, po występach były imprezy. Z czasem zrobił się problem. Rynkowski to choleryk, po alkoholu stawał się nieobliczalny. Podobno w domu rzucał porcelaną po ścianach. Jego małżeństwo chwiało się w posadach, żona wystąpiła o separację.

Koledzy z zespołu też mieli dość. Mówili później, że raz po pijanemu Rynkowski rzucił żelazkiem w jednego z nich. Innym razem zdemolował pokój hotelowy w Moskwie. Do igrał się, wszczynając bójkę z policją w Kutnie. Zniszczył radiowóz. Nad wie doby trafił do izby wytrzeźwień!
- W pewnym momencie cała reszta zespołu chciała się go pozbyć, mimo że to on był kompozytorem wszystkich hitów - mówi "Twojemu Imperium" dziennikarka muzyczna Maria Szabłowska - Musiał im bardzo zaleźć za skórę, skoro nie mogli z nim wytrzymać - dodaje.
Pewnego dnia doszło do bijatyki. "Alkohol nas poróżnił. Wróciłem nad ranem poobijany i powiedziałem żonie, że już nie jestem w Vox" - wspominał Rynkowski.
Wyrzucony z zespołu, zagrożony utratą rodziny, wziął się w garść. Spróbował śpiewać sam i... jako solista osiągnął sukces większy niż z Vox! Bez kolegów rzadziej sięgał po alkohol, żona wybaczyła wszystko. I wtedy się okazało, że Hanna maraka.
To był wstrząs. Artysta rzucił picie, skupił się na walce o żonę. Jeździł z nią do lekarzy, na chemioterapię. Od onkologa żony wiedział, że stan jest beznadziejny, że Hannie został góra rok życia. Przeżyła cztery.
- Przez wszystkie lata choroby mojej żony ocierałem ukradkiem łzy. Do dnia śmierci nikomu nic nie powiedziałem. Ani żonie, ani córce, ani teściowej- wspominał.
Czytaj dalej na następnej stronie...

- Śmierć Hanki była dla niego ogromnym ciosem - mówi Szabłowska. - Został z córką. Choćby ze względu na nią musiał jakoś sobie poradzić.
Być może gdyby nie 17-letnia Marta, artysta znów wpadłby w szpony nałogu. Dla córki musiał jakoś się trzymać. Ryszard Rynkowski miał wtedy zaledwie 44 lata - i myślał, że jego życie się skończyło. Hanna była dla niego wszystkim.
Nie spodziewał się, że spotka jeszcze kobietę, która ją zastąpi.A jednak nowa miłość przyszła. Sama! W 2002 r. po koncercie ustawiła się do niego po autograf kolejka fanów.
- Podpisywałem, podpisywałem, a w pewnej chwili podniosłem wzrok i zobaczyłem przed sobą piękną dziewczynę z ogromnymi oczami. To było olśnienie - wyznał później Rynkowski.

Młodsza o ponad 20 lat fanka ośmieliła się jeszcze tego wieczoru zadzwonić do hotelu, w którym nocował gwiazdor. O dziwo, recepcja ją z nim połączyła. Rozmowa trwała długo, potem umówili się na kawę. I tak zaczął się ich romans. Potajemny, bo ona bała się powiedzieć rodzinie, do kogo tak ciągle jeździ, on zaś bał się złośliwych plotek.
Polska dowiedziała się więc o Edycie w 2006 r., gdy wzięli ślub! Chociaż szczęśliwy, pan młody czuł się...stary.
- Nie chcę mieć dzieci. Nie powinno się zostawać ojcem w moim wieku. Edyta o tym wie, rozumie to i akceptuje. Przecież związała się z mężczyzną w wieku swojego ojca - mówił w wywiadzie po ślubie.
Niespełna rok później Edyta była w ciąży! Jak zdradził sam wokalista, zadziałały ostrygi, szampan oraz... modły o zmianę w życiu do Matki Boskiej z Lourdes!
- I teraz Rysiek ma żonę i małego Rysia, na jego punkcie ma kompletny odlot. Ustabilizował się, ma dom - mówi Szabłowska.
Siedem miesięcy po Rysiu urodził się wnuk, Jan. Rok później - drugi, Ignacy. Mały wujek ma więc kolegów, jak żartuje sobie wokalista. Jego rodzinne szczęście kwitnie z dala od stołecznego zgiełku, na Kujawach. Proszony przez tygodnik o wypowiedź artysta skierował dziennikarzy do menadżera Bogdana Zepa. A ten rzekł krótko: "Ryszard dobrze sobie żyje". I niech żyje tak dalej!


***
Zobacz więcej materiałów z życia celebrytów:








