Niedawno Witold Paszt (65) z grupy Vox pojechał na jeden z cmentarzy w Zamościu, aby zapalić znicze na grobie żony.
Okazja była szczególna, bowiem minął właśnie rok od jej śmierci. W jednej chwili wróciły wspomnienia wspólnie przeżytych lat…
"Miałem ogromne szczęście, że spotkałem Martę na swojej drodze. Takie kobiety się nie zdarzają. Życzyłbym każdemu takiej partnerki" – powiedział niedawno piosenkarz.
Para doczekała się dwóch córek: Natalii i Aleksandry. Pan Witold tęsknił za nimi, kiedy wyjeżdżał w trasy koncertowe. Zawsze podkreślał, że to właśnie żonie zawdzięcza najwięcej.
Wydawało się, że jeszcze tyle przed nimi. Cieszyli się z narodzin wnuka, Maćka. Niestety, los chciał inaczej…
"Po śmierci żony miałem przerwę w koncertach, która była wcześniej zaplanowana, więc zdążyłem trochę ochłonąć. Po trzech miesiącach wróciliśmy do występów" – wyznał Witold Paszt, który dziś przygotowuje się do jubileuszu 40-lecia istnienia zespołu.
Ale nie tylko występami stara się zagłuszyć ból i samotność. Ma też inne pasje.
"Witek świetnie gotuje, polubił prace w ogródku. Lubi też pojeździć motorem" – wylicza znajomy piosenkarza, by dodać:
"Gdy go pytają, czy zamierza być sam, odpowiada, że miłość życia już przeżył. Ale kto wie, może jeszcze się zakocha...".


***