Robert Gonera ma za sobą dwa małżeństwa. Z Jolantą Fraszyńską dochował się córki, dorosłej już, Anastazji. Z małżeństwa z Karoliną Wolską ma dwóch synów: Teodora i Leonarda. Po rozwodzie wystąpił do sądu o zabezpieczenie kontaktów z nimi. Jak sam ujawnił w udzielonym 7 lat temu wywiadzie dla „Newsweeka”, nie miał wtedy wiele do zaoferowania. Po wyprowadzce z mieszkania, które przypadło drugiej żonie i synom, otarł się o bezdomność. Jak wyznał, myślał wtedy, że to sytuacja przejściowa:
Byłem przekonany, że po doświadczeniach filmowych i teatralnych to kwestia czasu kiedy zacznie dzwonić telefon, pojawią się propozycje. Myliłem się.
Nie brakowało opinii, że aktor nie był jednak bez winy. Ekipa serialu „M jak miłość” zapamiętała go jako osobę ze skłonnością do fochów. Jak ujawnił wtedy pracownik produkcji w rozmowie z „Faktem”:
Swego czasu, gdy czuł się wielką gwiazdą przed odejściem z serialu, był trudny we współpracy.
Nawet jeśli rzeczywiście tak było, cena, którą zapłacił aktor, była naprawdę wysoka. Posypało mu się całe życie. Podczas drugiego rozwodu cierpiał już na depresję, dodatkowo pogłębioną faktem, że dopiero co stracił ukochanego ojca. Jak potem tłumaczył, był wtedy w takim stanie, że w sądzie godził się na wszystko. W rezultacie okazało się, że ma prawo widywać synów… dwa razy w roku.
Dopiero to podziałało na Gonerę otrzeźwiająco, przynajmniej na tyle, by złożyć wniosek o zabezpieczenie kontaktów z dziećmi. Jednocześnie szukał pracy poza zawodem, co, jak wyznał w „Newsweeku” prowadziło czasem do kłopotliwych sytuacji:
Pan, który ze mną się spotkał, patrzył podejrzliwie: „Wczoraj pana widziałem w telewizji, a dziś chce pan być pilarzem w lesie?”
Gonera przyznał się do depresji. Teraz żałuje?
Aktor, uważany niegdyś za jednego z najprzystojniejszych w Polsce, stał się wrakiem człowieka. W rozmowie z „Twoim Stylem” wyjawił, że kiedy przyznał się publicznie do depresji, ludzie zaczęli na niego krzywo patrzeć:
Zrobiłem to otwarcie, nie udawałem, że wyjechałem na Seszele. Naruszyłem społeczne tabu: wtedy niewiele osób, zwłaszcza mężczyzn, przyznawało się do problemów psychicznych. Mężczyzna i załamanie nerwowe - to był oksymoron.
Od tamtej pory do Gonery przylgnęła łatka człowieka, z którym jest „coś nie halo”. Chociaż aktor dawno już wyszedł na prostą, regularnie chodzi na psychoterapię, odbudował swoje życie, karierę i relacje z dziećmi, ciągle jest traktowany podejrzliwie. Jak ujawnia Gonera w rozmowie z „Twoim Stylem”:
Zapłaciłem ogromną cenę za przyznanie się do tego, że mam kłopoty. Nie tylko ja, również moje dzieci, które wtedy były w przedszkolu. Do dziś, choć jestem świetnie zorganizowany i staram się wzorowo wypełniać obowiązki, czasem słyszę jeszcze: "Gonera? No fajnie, ale czy on pojawi się na planie, bo podobno coś u niego nie halo"...
Zobacz też:
O Bachledzie i Farrellu znów głośno. Takiego scenariusza nikt nie wziął pod uwagę
Britney Spears tuż po ślubie kupiła rozległą rezydencję w Kalifornii






***








