Ralph Kaminski twierdzi, że artyści wcale nie zarabiają tak dużo. "To są plotki"
Ralph Kaminski od kilku lat coraz śmielej poczyna sobie na polskiej scenie muzycznej. Artysta w tym roku dość często pojawia się na wydarzeniach transmitowanych w telewizji. Jest także jednym z artystów występujących w tegorocznym Męskim Graniu. Wokalista ma więc wiele do powiedzenia na temat wynagrodzeń za występy. Jego zdanie może niektórych zdziwić.
Ralph Kaminski w ostatni weekend był jedną z gwiazd, które swoim występem uświetniły 62. Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu. Wokalista wziął udział w jubileuszu Jacka Cygana i zaprezentował się na scenie w piosence "Jaka róża taki cierń", którą oryginalnie wykonywała Edyta Geppert.
Występ w Opolu był dla Kamińskiego bardzo ważny, ze względu na to, że festiwal ma swoją długoletnią tradycję. Ralph nie ukrywał jednak, że skusiło go i wynagrodzenie za obecność na imprezie. W rozmowie z Plotkiem artysta wyjawił nie tylko, że jest zadowolony ze swojej stawki, ale także potwierdził, że informacje o tym, ile artyści zgarniają za imprezy sylwestrowe, są mocno przesadzone.
"Jestem bardzo zadowolony ze swojego wynagrodzenia, natomiast mogę powiedzieć, że sylwestrowe stawki to są plotki!" - powiedział dosadnie.
Ralph Kaminski twierdzi, że czasy, gdy stawki za występy sylwestrowe potrafiły sięgać niebotycznych kwot, już dawno się skończyły. Przypomnijmy, że mediach krążyły informacje o tym, że niektórzy artyści tego jednego dnia mogą zarabiać nawet po 100 tysięcy złotych. Według wokalisty rzeczywistość wcale nie jest aż taka kolorowa.
"Sylwestrowe stawki są fatalne. To jest w ogóle nieprawda, co tam piszecie, że tam tyle... Jakby było tyle, to byśmy wszyscy grali te sylwestry tylko i cały rok leżeli. Już się te czasy skończyły, że były nieskończone budżety" - wyjawił.
Artysta przyznał, że w obecnych czasach działalność muzyczna wymaga od wokalistów dość dużego wkładu finansowego. Każdy występ jest więc na wagę złota.
Kwestię wynagrodzenia za występ w Opolu dziennikarz Plotka poruszył także w rozmowie z Filipem Lato. Wokalista przyznał, że nie przykładał zbyt dużej uwagi do tego, ile dostanie za występ na wydarzeniu. Bardziej interesowało go to, że w ogóle może wystąpić na festiwalu.
"Szczerze mówiąc, nie wiem nawet, jakie to są pieniądze. Trzeba byłoby zapytać moją menedżerkę" - powiedział.
Jak widać, artyści mają bardzo różne podejście do swoich finansów.
Zobacz też:
Nie milkną echa afery z Rodowicz. Andrzej Piaseczny postanowił ostudzić emocje
Kasia Stankiewicz po 30 latach przerwy wróciła do Opola. Zaczęło się od wpadki organizatorów
Burza pod wpisem żony Michała Wiśniewskiego. "Tylko siedzisz w domu i robisz za sprzątaczkę"