Monika Ordowska (24 l.) wpadła w poważne tarapaty. Nie dość, że cała Polska dowiedziała się o jej romansie z modelem Rafałem Sieradzkim, to jeszcze odpowie przed sądem za podawanie fałszywych danych w urzędzie stanu cywilnego.
Chodzi oczywiście o małą Amelkę, której w akcie urodzenia w rubryce "ojciec" widnieje nazwisko Zelta.
Po przeprowadzeniu badań genetycznych, wyszło na jaw, że między aktorem a dzieckiem nie ma żadnego pokrewieństwa.
Zgodnie z polskim prawem Piotr może domagać się usunięcia swoich danych z aktu urodzenia dziecka.
"Mężczyzna, który uznał ojcostwo, może wytoczyć powództwo o ustalenie bezskuteczności uznania w terminie 6 miesięcy od dnia, w którym dowiedział się, że dziecko od niego nie pochodzi" - zapisano w art. 78 kodeksu rodzinnego.
Na tym nie koniec! Ordowskiej za podanie kłamliwych informacji grozi kara nawet do 5 lat pozbawienia wolności!
"Sprawa jeszcze nie trafiła do sądu, ale Ordowska jest podobno przerażona wizją batalii sądowej, w której skazana byłaby zapewne na porażkę" - pisze "Super Express".
Trochę późno zaczęła zastanawiać się nad konsekwencjami swoich kłamstw...
Zobacz również:










