Paulina Sykut-Jeżyna o stresujących momentach w pracy
Znana dziennikarka nie ukrywa, że festiwale muzyczne, które często prowadzi, zwykle przygotowywane są do ostatniej chwili, chociaż widz ze swojej perspektywy nie może w żaden sposób tego odczuć. Kulisy powstawania głośnych wydarzeń kulturalnych mogą szokować. Oto, co zdradziła nam Paulina Sykut-Jeżyna.
Taki stres przedkoncertowy to przed samym koncertem. Próba generalna, później malowanie, to ja siedzę już tak dosyć niespokojnie, chociaż próbuję się wyciszyć, kiedy mnie malują, czeszą. Tam jest wszystko na ostatnią chwilę. Może ciężko w to uwierzyć, że tak jest przy tak ważnych koncertach, ale bardzo długo jesteśmy na próbie generalnej, która kończy się czasem koło 18 i ja potrafię o 18.30 (gdy koncert zaczyna się o 20) siedzieć z mokrymi włosami, bez makijażu i dopiero zaczynamy pracę. Więc to jest taki czas napięcia, gdzie chciałoby się skupić na scenariuszu, na przygotowaniach ostatnich, a siedzieć i się malować i czesać, a wtedy nie można zerknąć i czegoś sobie przypomnieć. To jest rzeczywiście taki bardzo stresujący moment
Kobieta przyznała, że zwykle stara się jak najbardziej skupić przed pracą, ponieważ to pozwala jej wychodzić na scenę bez strachu, a przy tym profesjonalnie prowadzić show.
Generalnie jestem raczej skupiona jak jestem na próbach. Skupienie mi towarzyszy, bo zbieram siły na moment najważniejszy, czyli jak wystartuje koncert - to już jest energia i siła. Zbieram i kumuluje te siły, bo to jest taka praca pod napięciem, praca na ostatnią chwilę
Paulina Sykut-Jeżyna miewa problemy ze snem
Praca prezenterki jest obciążona pewnym ryzykiem zawodowym, które postronnemu obserwatorowi może nie wydawać się oczywiste. Paulina zdradziła w rozmowie z naszym dziennikarzem, że po koncertach miewa problemy ze snem ze względu na dużą ilość adrenaliny i kofeiny, którą dostarczyła sobie w trakcie pracy. Te nieprzyjemności są już jej na tyle znane, że zdążyła do nich przywyknąć i jak sama mówi "z wiekiem radzi sobie z nimi coraz lepiej".
Chciałbyś usłyszeć, że sięgam po jakieś używki, leki... Nie. Coraz lepiej radzę sobie [z adrenaliną] z wiekiem, ale mam czasem problem z zaśnięciem. Wtedy tłukę się przez jakieś dwie godziny. Ciężko się wyciszyć. Tym bardziej, że to są późne godziny, a czasem o 22 potrafię jeszcze wypić kubek kawy albo takie podwójne esspresso, więc ciężko jest zasnąć, ale dochodzę do siebie. Po prostu to zmęczenie musi wyjść przez kilka kolejnych dni. Przyzwyczaiłam się do tego
Zobacz też:
Edyta Pazura świadkiem samobójstwa. "Nagle usłyszałam tępy huk"
Znamy szczegóły rozwodu Królikowskiego i Opozdy. Tego nikt się nie spodziewał