Serwis TMZ twierdzi, że w piątek 15 kwietnia samolot Prince'a zmuszony był do awaryjnego lądowania w Moline w stanie Illinois z powodu złego stanu zdrowia artysty (kilka godzin wcześniej wystąpił z koncertem w Atlancie).
Następnie przewieziony został do szpitala, gdzie miał otrzymać leki typowe dla ofiar przedawkowania narkotyków. Choć lekarze zalecili 24-godzinną obserwację, Prince opuścił szpital po trzech godzinach.
W oficjalnym komunikacie przesłanym do mediów podano, że artysta walczył z... niedoleczoną grypą. Znaleziono go martwego 21 kwietnia w jego posiadłości Paisley Park w Chanhassen w pobliżu Minneapolis. Biuro szeryfa w hrabstwie Carver rozpoczęło śledztwo w sprawie "śmierci jednej osoby w domu ikony muzyki".
Paparazzim udało się sfotografować Prince'a tydzień przed śmiercią w Nowym Jorku, przed jednym z hoteli. Poruszał się o lasce.
Zobacz również:















