Barbara Bursztynowicz o pierwszych kryzysach w "Klanie"
Rola Elżbiety Chojnickiej w "Klanie" na długo zaszufladkowała Barbarę Bursztynowicz. Nic jednak dziwnego, w końcu wcielała się w nią przez dwadzieścia siedem lat.
Na początku tego roku znienacka obwieściła w rozmowie ze "Światem Seriali", że rezygnuje z pracy w telenoweli. Tłumaczyła to faktem, że chce spróbować czegoś nowego.
"Po 27 latach pracy pojawiły się rutyna, znużenie i rozczarowanie brakiem perspektyw na zmianę. A jednocześnie rodzi się refleksja, że może to jest ostatni moment, żeby w moim życiu artystycznym wydarzyło się coś nowego. Nie da się ukryć, że ta rola aktorsko mnie zaszufladkowała" - wyznała wówczas, dodając, że zdaje sobie sprawę, iż większość osób nadal będzie ją utożsamiać z tą rolą.
Choć niektórzy jeszcze się łudzili, że Barbara Bursztynowicz zatęskni za pracą na planie i wróci, to tak się nie stało. Aktorka cieszy się z podjętej decyzji, a w rozmowie z dziennikarzem "Vivy" właśnie ujawniła, że tak naprawdę pierwsze kryzysy w jej pracy pojawiły się już po kilku latach.
"Kryzysy zaczęły się już po około ośmiu latach. Ja sobie zapisywałam takie złote myśli i znalazłam zeszyt, przeczytałam komentarz po którymś dniu zdjęciowym i myślę ‘ojej, to już wtedy było’. To się pojawiało i znikało. Były lepsze i gorsze chwile, ale najbardziej trzymała mnie publiczność, która do tej pory okazuje mi tyle sympatii. Wzruszam się, jak mówię o tym, ale to jest wielka przyjaźń i przywiązanie i tego mi najbardziej brakuje" - wyznała.
Marzy, by zatańczyć tango
Fani, którzy tęsknią za Barbarą Bursztynowicz na ekranie, już niebawem będą mogli podziwiać ją w zupełnie nowej roli. Tym razem jednak nie aktorskiej. Gwiazda weźmie udział w najnowszej edycji "Tańca z gwiazdami".
W rozmowie z dziennikarzem "Vivy" wyznała, że marzy przede wszystkim o zatańczeniu tanga. Boi się jedynie, że nie dotrwa do tego momentu. "To jest bardzo trudny taniec i myślę, że nie dostanę takiego trudnego zadania z litości" - zażartowała.
Zobacz też:
Sikora przyznał, że "zgubił dyszkę". Przed startem "TzG" boi się jednego








