W Polsce zwykło się uważać, że kobiety mają wrodzoną zdolność do zajmowania się dziećmi, domem, pracą zawodową i mnóstwem innych spraw jednocześnie i jest to tak naturalne, że nie ma potrzeby jakoś szczególnie tego doceniać. Przeciwko takiemu podejściu buntuje się coraz więcej celebrytek, choćby Aleksandra Żebrowska, która na swoim Instagramie pokazuje, jaka to ciężka, wyczerpująca i czasochłonna praca. Tymczasem TVN postanowił trzech aktorów, którzy raz na jakiś czas przejmują niewielką część obowiązków matek swoich dzieci, przedstawić widzom, jako współczesnych superbohaterów. Jak „uroczo” zagaił prowadzący Damian Michałowski:
Często jest tak, że my, faceci jesteśmy dyskryminowani, ponieważ nasze żony i partnerki uważają, że nie potrafimy zająć się dziećmi. Trochę racji w tym jest, oczywiście…
Ten żarcik niezwykle rozbawił współprowadzącą Paulinę Krupińską, matkę dwojga dzieci. Też uważacie, że umiejętność opiekowania się własnym potomstwem jest tak wyjątkową zdolnością, że aż trzeba ją chwalić w telewizji?
Heroiczne ojcostwo: z listą i kanapkami
Jak wyznał Karol Strasburger, tata niespełna dwuletniej Laury, jest w stanie zająć się swoim dzieckiem co jakiś czas, pod warunkiem, że otrzyma wyczerpującą instrukcję obsługi oraz przygotowane jedzenie dla dziecka, co tak przy okazji może wywołać pytania, czy samodzielnie nie jest w stanie podgrzać mleka i zrobić kanapki. Jak ujawnił aktor:
To dla dziecka jest problem, kiedy mama znika. Woła „Mama, mama!”, a tata gdzieś z boku funkcjonuje. Natomiast kiedy sam zostaję, to po pierwsze cieszę się, że dziecko jest ze mną, zbliża się do mnie. Po drugie, dostaję wskazówki na karteczce: gdyby dziecko było głodne, to w lodówce po lewej stronie jest jedzenie, podaj mleko, podaj kanapeczki, gdyby były awarie, to wiesz, gdzie leżą pieluchy. Jestem bardzo dokładnie poinformowany o wszystkim. To nie jest tak, że dziecko robi, co chce, a ja jestem przerażony. Nie należę do takich tatusiów, aczkolwiek przychodzi moment, że nie daję rady i myślę sobie: „No niech wróci w końcu do domu”.
Wojciech Błach, tata dwóch synów, 10-letniego i 4-letniego, uzupełnił ten obraz, dodając, że bohaterski ojciec oczekuje również specjalnych podziękowań za to, że wypuścił kobietę z domu:
Mama jest szczęśliwa, że wyjdzie, ale kiedy wraca to przeważnie nie mówi: „O, dzięki, ale się nimi zająłeś, super”, tylko „Ale burdel w domu”. Dlatego mam technikę, że najszybciej, jak się da, wychodzę z nimi na zewnątrz.
Jakub Świderski, tata 4-letniej Anastazji i 8-miesięcznego Antosia, który wprawił Paulinę Krupińską w wielkie zdumienie tym, że potrafi zostać z niespełna rocznym dzieckiem, próbował jakoś wybrnąć z tych nieszczęsnych stereotypów, przekonując:
Nie można tego traktować jako zajmowanie się dziećmi, tylko jako czas spędzony z nimi na wspólnych aktywnościach. Często zostaję z nimi i nie ma argmageddonu.
Zaraz potem przyznał jednak, że też potrzebuje instrukcji obsługi własnych dzieci, a kiedy raz poszedł z nimi do sklepu, to znienacka odkrył, że siatki z zakupami same nie chodzą. Zastanawiające jest to, że wszyscy trzej zaproszeni goście oraz prowadzący, który także jest tatą, głęboko wierzą w to, że są pełnoetatowymi ojcami. Jak wyjaśnił Błach:
Jesteśmy ojcami na pełen etat dlatego, że siła jest kobietą, kobiety zaczęły się realizować, pracują i to jest fantastyczne. Mężczyzna może teraz dawać bezpieczeństwo i stabilność dzieciom. To się przesunęło z partnerek na rodzinę.
Swoją drogą ciekawe, co by było, gdyby mamy zajmowały się dziećmi w takim zakresie, jak to nakreślili ojcowie z programie śniadaniowym TVN i nazywały to byciem pełnoetatową matką...


***
Więcej newsów o gwiazdach, ekskluzywne materiały wideo,
wywiady i kulisy najgorętszych imprez znajdziecie na naszym INSTAGRAMIE Pomponik.plCzy Oliwia Bieniuk radzi sobie z hejtem?








