Rodzina reaguje na śmierć Mateusza Murańskiego
Śmierć Mateusza Murańskiego nadal budzi olbrzymie emocje i niemało kontrowersji, choć od tragicznego wypadku (jak określa zdarzenie Jacek Murański) minęło już kilka tygodni. W internecie nie brakuje teorii dotyczących śmierci "młodego Murana", ale jego ojciec robi wszystko, by obalić wszystkie z nich poza oficjalną wersją zdarzeń mówiącą o zatrzymaniu akcji serca na skutek uduszenie po nocnym bezdechu. W ostatnich dniach głos w sprawie zabierały też narzeczona Mateusza Murańskiego i jego matka - Joanna Godlewska-Murańska, która ujawniła nowe fakty o śmierci syna.
W tym samym czasie z różnych zakątków internetu płyną głosy wsparcia i kondolencje. Nie brak osób, które autentycznie przejęły się losem "młodego Murana" i tragedią, która spadła na rodzinę aktora i zawodnika MMA. Inną strategię przyjął Marcin Najman, który w nowym wywiadzie dla portalu sport.pl bez większej delikatności poucza Jacka Murańskiego, co mógł zrobić inaczej.
Marcin Najman i Jacek Murański - historia konfliktu
Były pięściarz jako genezę swojego medialnego konfliktu z Murańskimi wskazuje imprezę po gali VIP MMA 1. Jej organizatorem był Najman, ale na miejscu niespodziewanie (i bez zaproszenia) pojawił się Mateusz Murański. W wyniku namowy jednego z gości starszy freak fighter zgodził się wpuścić "młodego Murana" do środka, ale podobno szybko tego pożałował:
Okazało się, że "Muran" był w strasznym stanie, zataczał się i bełkotał. Dwa dni po tej imprezie zadzwoniłem do niego i powiedziałem: "Mateusz, jak nie umiesz pić, to nie pij". Oczywiście nie tylko o alkohol mi chodziło. Miałem wrażenie, że zrozumiał, co do niego mówiłem. Nawet mnie przeprosił. Myślałem, że wszystko będzie już z tą sprawą okej
Być może na tym sytuacja by się zakończyła, gdyby Najman nie wystosował podobnego apelu publicznie w zamieszczonym w internecie wideo. Na tą wiadomość Jacek i Mateusz Murańscy zareagowali negatywnie. Konflikt systematycznie eskalował, aż w końcu doszło do słynnego wybuchu celebryty spod Jasnej Góry w trakcie konferencji prasowej przed jedną z walk:
"Zajmij się wychowaniem tego twojego przygłupa, który na każdej imprezie narobi gnoju. Czy to, jak się zachowywał i pływał u mnie na afterparty, jest ok? Jesteś najgorszym ojcem, jakiego znam, zwykły nieudacznik, a nie ojciec" - mówił wówczas do Jacka Murańskiego.
Śmierć Mateusza Murańskiego nie zmieniła nastawienia Najmana
W rozmowie ze sport.pl Marcin Najman w żadnym razie nie wycofał się z powyższych słów. Jest zdania, że gdyby rodzina nie ignorowała rzekomego problemu "młodego Murana" z używkami, to mógłby dzisiaj jeszcze żyć. Warto zaznaczyć, że powielając teorię jakoby używki przyczyniły się do śmierci 29-latka, Najman wpisuje się dokładnie w ten szkodliwy trend, z który ojciec zmarłego tak usilnie walczy. Były bokser widzi się jednak jako człowiek, którego dobre rady zostały odrzucone:
"O ile wcześniej on to przyjął z pokorą, to po nagłośnieniu tej sprawy rzucił się na mnie jego ojciec i on. Tak stałem się ich największym wrogiem. To było kilka słów prawdy, które mogły uchronić go od zła, z którym sobie do końca nie radził. Oni odebrali to jednak jako atak, no i się zaczęło" - wyjaśnia.
Na 18 marca zaplanowano galę High League 6, w trakcie której pierwotnie miało dojść do walki Jacek Murański kontra Marcin Najman. Ojciec Mateusza wycofał jednak swój udział z racji na przeżywaną żałobę.
Zobacz też:
Marcin Najman wpatrzony w piersi Marianny Schreiber. Wideo podbiło sieć
Jacek Murański świętuje pośmiertny sukces syna. Wzruszające słowa
Poruszający wpis starego Murana chwyta za serce. Opowiada o przeżywanej żałobie










