Nikt nie wiedział, co działo się w domu słynnego aktora. Po latach prawda wyszła na jaw
Jerzy Turek - aktor, któremu "nieśmiertelność" zapewniły role Jarząbka w kultowym "Misiu" Stanisława Barei i listonosza Józefa w "Złotopolskich" - przez pół wieku związany był z jedną kobietą. Żonę nazywał największą miłością swego życia. Poznali się na początku lat 60. w domu Romana Kłosowskiego, który ściągnął Lesię do stolicy z Lądka-Zdroju, gdzie jako 16-latka trafiła z Wileńszczyzny.
Jerzy Turek w niemal każdym wywiadzie mówił, że nie wyobraża sobie swojego życia bez ukochanej Lesi.
"Lepszej żony nie mogłem sobie wymarzyć" - zapewniał w rozmowie z "Echem Dnia".
Aktor starał się chronić Bolesławę przed mediami, rzadko opowiadał o tym, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami ich domu i jak wygląda ich codzienne życie.
Dopiero kilka lat po jego śmierci wyszło na jaw, w jakich okolicznościach się poznali i jak wyglądały początki ich trwającego prawie 50 lat związku.
Bolesława Masłowska miała 16 lat, gdy zdecydowała się opuścić rodzinną Nową Wieś położoną na Wileńszczyźnie i szukać szczęścia w Polsce. Wiedziała, że w Marcinkowie koło Lądka-Zdroju mieszka jej stryj, właśnie do niego udała się po pomoc w znalezieniu jakiegoś kąta i pracy. Marzyła co prawda, by się uczyć, ale musiała sama zarabiać na swoje utrzymanie...
Stryj załatwił Lesi posadę kelnerki w ośrodku wypoczynkowym Funduszu Wczasów Pracowniczych w Lądku. Niedługo po tym, jak zaczęła w nim pracować, w okolicy rozpoczęły się zdjęcia do filmu "Baza ludzi umarłych". Cała ekipa - z wieloma sławnymi aktorami na czele - zakwaterowana została w "jej" domu wczasowym.
Wśród aktorów, z którymi Bolesława codziennie spotykała się w stołówce, był Roman Kłosowski. Zainteresował się, dlaczego dziewczyna nie chodzi do szkoły, a gdy opowiedziała mu swoją historię, niespodziewanie zaproponował, aby pojechała z nim do Warszawy, oferując dach nad głową w zamian za pomoc w opiece nad jego malutkim wtedy synkiem Tomkiem.
Roman Kłosowski razem z żoną Krystyną postanowili pomóc Lesi. Stała się czwartym członkiem ich rodziny.
Państwo Kłosowscy prowadzili dom otwarty. Bywali u nich aktorzy, reżyserzy, ludzie znani z pierwszych stron gazet. Pewnego dnia na jednej ze zorganizowanych przez nich imprez pojawił się 24-letni Jerzy Turek, początkujący, ale świetnie zapowiadający się aktor.
Jerzy od razu zwrócił uwagę na Lesię. Od tamtej pory wykorzystywał każdą okazję, by wpaść do przyjaciół, żeby chociaż przez chwilę pogawędzić z mieszkającą u nich dziewczyną. Zajęta nauką Bolesława początkowo go ignorowała, ale w końcu dała się zaprosić na randkę.
Krystyna Kłosowska - żona Romana - miała żal do Jerzego, że odciąga Lesię od książek, prosiła go nawet, by nie zawracał jej głowy. Oni jednak zdążyli się w sobie zakochać i postanowili się pobrać.
Był 6 października 1962 roku, gdy Jerzy i Bolesława podpisali w Urzędzie Stanu Cywilnego akt zawarcia małżeństwa, po czym - zamiast celebrować początek życia we dwoje - każde poszło w swoją stronę: ona na zajęcia na politechnikę, on do teatru na próbę.
Dwa tygodnie później spotkali się przed ołtarzem w kościele św. Augustyna na warszawskich Nowolipkach i po raz drugi wymieli się obrączkami.
Po ślubie aktor i jego wybranka zamieszkali w wynajmowanej kawalerce. Ledwo udawało się im wiązać koniec z końcem, bo Lesia wciąż studiowała, a Jerzy - mimo że grał naprawdę dużo - nie dostawał jeszcze za swoje występy najwyższych gaży.
20 marca 1964 roku ich rodzina powiększyła się o dwóch chłopców. Bliźniacy Piotr i Paweł z miejsca stali się dla nich najważniejsi.
Koledzy z Teatru Polskiego, na scenie którego Jerzy Turek grał co wieczór, znali jego sytuację i postanowili mu pomóc. Aktor Mariusz Dmochowski osobiście poszedł w imieniu Jurka i Lesi do siedziby RN, by upomnieć się o mieszkanie dla Turków. Dla Dmochowskiego, który był wtedy jednym z najbardziej wpływowych artystów w Polsce, nie było - jak mówiono - sprawy nie do załatwienia. Nikogo nie zdziwiło, gdy z wizyty w urzędzie przy pl. Bankowym wrócił z przydziałem na M-4 w bloku przy Parku Sowińskim i wręczył go przyjacielowi.
Bolesława Turek zrezygnowała ze studiów na Wydziale Chemii Politechniki Warszawskiej, by zajmować się domem i synami. Dopiero kiedy Piotr i Paweł poszli do pierwszej klasy, zdała eksternistyczny egzamin w pomaturalnej Państwowej Szkole Technicznej i podjęła pracę laborantki w szpitalu.
Synowie Jerzego Turka mieli 13 lat, gdy jeden z nich - Paweł - zachorował i trafił do szpitala. Lekarze nie mieli pojęcia, co dolega chłopcu, bezradnie rozkładali ręce i liczyli na cud. Ojciec spędzał przy jego łóżku całe dnie.
Niestety, Paweł odszedł...
Aktor przez pół roku co noc widywał syna w snach.
"Cieszyłem się, że idę spać, bo wtedy rozmawialiśmy, bawiliśmy się, planowaliśmy, tak jakby żył" - wspominał po latach w rozmowie z autorem książki "Zapatrzeni".
"Mówią, że jak człowiek umiera, to nie ma nic, a to nieprawda" - dodał.
Po śmierci Pawła państwo Turkowie zmielili mieszkanie, starali się żyć normalnie, ale nigdy nie pogodzili się ze swoją stratą.
"Do czterdziestego roku życia byłem zupełnie innym człowiekiem. Zanim syn mi zmarł. Od tego czasu życie mi się straszliwie zmieniło. Z takim garbem już się do śmierci chodzi, nie pogodzę się z tym aż do końca" - wyznał Jerzy w cytowanej już rozmowie z Michałem Góralem.
Jedynie dzięki pracy aktorowi udawało się jakoś trzymać. Ostatnie lata wypełniały mu zdjęcia do "Złotopolskich". Odszedł z serialu, z powodu poważnych problemów zdrowotnych.
Jerzy Turek zmarł 14 lutego 2010 roku. Jego ostatnim życzeniem było spocząć obok Pawła. Leżą w jednym grobie na cmentarzu w podwarszawskiej Kobyłce.
Źródła:
1. Książka R. Dziewońskiego "Jerzy Turek (Polska)", wyd. 2016
2. Rozmowa J. Turka z autorem książki, "Zapatrzeni" M. Góralem, wyd. 2010
3. Wywiady z J. Turkiem: "Echo Dnia" (listopad 1999), "Tele Tydzień" (maj 2002)
Zobacz też:
Wieści ws. Rodowicz i Zalewskiego napłynęły skoro świt. Przerwała milczenie
"Taniec z Gwiazdami": Lanberry przerwała milczenie ws. powrotu do programu. Już wszystko jasne
Kolejna afera z udziałem Julii Wieniawy. Ostro zareagowała przed kamerami