Drogi Heleny Englert i Piotra Adamczyka nagle się przecięły. Nie do wiary, co z tego wyszło
Wydawałoby się, że łączy ich tylko to, że wykonują ten sam zawód.
Piotr Adamczyk jest już jednak uznanym aktorem, który na swoim koncie ma ponad 90 samych tylko ekranowych kreacji. Nie jest tajemnicą, że 53-latek dobrze odnajduje się zarówno w rolach dramatycznych, jak i lekkich, komediowych.
Helena Englert natomiast dopiero przeciera szlaki w branży, ale i tak jest już o niej dość głośno. I to nie tylko dlatego, że jest córką znanej pary: Jana Englerta i Beaty Ścibakówny. Choć to właśnie wokół rodziny zrobiła się potężna medialna afera przy okazji premiery pewnego spektaklu, 25-latka nie chce tylko budować swojej pozycji "na plecach" sławnych rodziców. Dziś na jej portfolio składa się kilkanaście tytułów, w tym parę filmów.
I to właśnie na planie jednego z nich drogi Englert i Adamczyka się przecięły...
Englert i Adamczyk spotkali się na planie. Taki jest efekt
Aktorzy spotkali się bowiem na planie komedii Rafała Skalskiego, która w piątek, 17 października trafiła do kin. Film opowiada o wieloletnim małżeństwie (Ilona Ostrowska i Piotr Adamczyk) zmagającym się z rutyną i coraz bardziej odchodzącą w niepamięć dawną namiętnością. Zainspirowana poradnikiem kobieta postanawia coś zmienić, a wtedy nieoczekiwanie spotyka na swojej drodze parę młodych, pewnych siebie i czerpiących pełnymi garściami z życia ludzi (Helena Englert i Mikołaj Matczak).
Jak dotąd produkcja zbiera mieszane opinie widzów i krytyków. Justyna Miś z serwisu Film.interia.pl doceniła co prawda poruszaną na ekranie tematykę i aktorstwo, ale miała pewne zastrzeżenia co do scenariusza czy poziomu żartów.
"(...) Nie działa w warstwie emocjonalnej. W pewnym momencie ciągłe próby podejmowane przez Basię zaczynają być męczące. Ma się ochotę krzyknąć do ekranu: 'po prostu z nim porozmawiaj!'. Tylko tyle i aż tyle. (...) Nie zagłębiamy się też wystarczająco w relację Maksa i Domi. (...) Szybko okazuje się, że służą jedynie jako wygodny pretekst do popychania fabuły do przodu. (...) Osobiście kilka scen faktycznie mnie rozbawiło, ale wiele innych wywołało raczej ciarki żenady" - pisała.
Wady te nie przeszkodziły jednak filmowi w odniesieniu dużego sukcesu...
Nieoczekiwanie wyszło na jaw ws. córki Englerta i Adamczyka. Taka jest o nich prawda
Według najnowszych danych opublikowanych przez Stowarzyszenie Filmowców Polskich produkcja Skalskiego w weekend otwarcia przyciągnęła do kin aż 70 649 widzów. Był to zarazem najczęściej wybierany przez nich film w dniach 17-19 października.
Tym samym komedia z gwiazdorską obsadą wyprzedziła takie tytuły jak "Koci domek Gabi" Ryana Crego czy rodzime "Chopin, Chopin!" Michała Kwiecińskiego i "Teściowie 3" Jakuba Michalczuka. Daleko w tyle, bo na siódmym miejscu, znalazł się "Tron: Ares" Joachim Rønninga, nowa superprodukcja Disneya.
W owym bijącym rekordy popularności filmie Englert i Adamczyk mieli okazję po raz pierwszy spotkać się na planie. Niedawno gwiazdor wyjawił, jak wyglądała ich współpraca.
"Bardzo dobrze. W ogóle z całym pokoleniem młodych aktorów w mniejszych i w większych rolach. (...) Dobrze nam się grało, bo była dobra atmosfera, ale to prawda. Zwłaszcza gdy się gra komedie, taka swoboda musi być" - mówił w rozmowie z Kozaczkiem.