Nawet Andziaks i Luka nie wytrzymali. Uciekli z restauracji. Było dla nich za drogo
Andziaks (29 l.) znana jest z rozrzutności, do tego stopnia, że nawet jej mąż zaczął ostatnio kręcić nosem na ekstrawaganckie wydatki. Tym razem jednak przeważył rozsądek. Dzięki szczegółowej relacji małżonka celebrytki wiadomo już, co musi się stać, by nawet oni uznali, że jest za drogo.
Angelika Zając, po mężu Trochonowicz, uważana za jedną z pierwszych polskich influencerek, nie dała się dotąd poznać jako osoba przesadnie oszczędna. Jedna z jej pierwszych relacji, która odbiła się szerokim echem w mediach, dotyczyła powtórzenia słynnych świąt tytułowego bohatera kultowego filmu "Kevin sam w Nowym Jorku".
Na świąteczną wyprawę poleciała z rodziną Dreamlinerem w klasie biznes, co, jak wówczas szacowały tabloidy, mogło kosztować ok. 15 tys. zł w jedną stronę. W Nowym Jorku rodzina Trochonowiczów zatrzymała się w hotelu Plaza za 10 tys. zł za noc.
Andziaks dała się też poznać jako koneserka roślinnych kompozycji. Gdy 14 lipca 2022 roku w pałacu pod Warszawą ona i Luka ślubowali sobie dozgonną miłość, to właśnie kwiaty okazały się najpoważniejszą pozycją w weselnym budżecie. Początkowo Andziaks wspominała o kwocie 100 tys. złotych. Ostatecznie udało się zamknąć w 200 tysiącach.
Kiedy ostatnio chwaliła się drabinką złożoną z dwóch szczebelków, na którą wydała 1500 złotych, nawet jej słynący z cierpliwości mąż mruczał pod nosem, że to przesada.
Apogeum nastąpiło jednak w restauracji w Monako podczas Grand Prix Formuły 1. Jak wyznał Luka, kiedy tylko usiedli przy stoliku, dowiedzieli się, ile muszą wydać, żeby tam zostać. Trochę jak w "Misiu", z tą różnicą, że w filmie Barei obowiązkowa była kawa i wuzetka.
Natomiast w Monako zaczęło się od butelki trunku za 1300 euro, chociaż początkowo wydawało się, że pobyt w restauracji da się opędzić skromną kwotą 450 euro. Od tego momentu napięcie już tylko rosło. Jak relacjonował mąż Andziaks:
"Żeby było śmiesznie, to ogólnie cały spend musi wynieść 2 tysiące euro, czyli prawie 10 tysięcy złotych. Tam jeden posiłek kosztował ok. 50 euro, więc nawet wydać 800 euro na jedzenie, zostawiając, że to jest dużo pieniędzy i nigdy byśmy tego nie wydali, ale nawet jeślibyśmy chcieli, to musielibyśmy we dwójkę zjeść 10-11 posiłków".
Kawior za tysiąc euro przelał czarę goryczy i oburzeni Trochonowiczowie uciekli do sąsiedniej restauracji, gdzie wydali około 150 euro.
Czyli jednak nawet u nich występują granice rozrzutności…
Zobacz też:
Andziaks nie mogła powstrzymać łez. Wszystko zarejestrowały kamery
Andziaks słono przepłaciła za domowy gadżet. Mężowi puściły nerwy
"Azja Express": Znamy zwycięzców programu! W finale nie zabrakło emocji