Anna Lewandowska spowodowała stłuczkę
Wiele emocji kosztowała Annę Lewandowską poniedziałkowa przejażdżka samochodowa. Celebrytka wyjeżdżając z parkingu doprowadziła do niebezpiecznej sytuacji. Jak podaje Super Express, trenerka cofając na parkingu uderzyła w stojący za nią samochód.
Cała sytuacja wyglądała dość groźnie, zwłaszcza, że w pewnym momencie do akcji włączył się nawet ochroniarz Lewandowskiej. Rozmawiał z jednym z mężczyzn na parkingu, może właścicielem samochodu. Ostatecznie udało się rozwiązać sprawę bez angażowania odpowiednich służb.
Anna Lewandowska zdecydowanie nie miała tego dnia dobrego humoru. Zaledwie kilka godzin wcześniej dowiedziała się, że jej mąż doznał bolesnego urazu podczas sparingu z Turcją, a teraz to. Nastroju z pewnością nie poprawił fakt, że ktoś robił jej zdjęcia podczas całego zajścia. Celebrytka nie mogła nie zareagować i pilnie poprosiła mężczyznę o to, aby do niej podszedł, podczas, gdy sama nie zdecydowała się nawet wysiąść z samochodu. Po chwili wspólnie przeglądali coś na jego telefonie. Czyżby robili weryfikację zdjęć z parkingowej stłuczki?
Robert Lewandowski doznał urazu podczas sparingu
Być może wpływ na rozkojarzenie Anny Lewandowskiej miał wcześniejszy wypadek jej męża. Robert Lewandowski ucierpiał podczas sparingu z Turcją. Sportowiec doznał urazu jeszcze podczas pierwszej połowy. W pewnym momencie musiał usiąść na murawie z bolesnym grymasem na twarzy.
Wiele wskazuje na to, że problem Roberta Lewandowskiego jest związany z mięśniem uda, bo to właśnie tę część ciała piłkarz demonstrował kolegom z boiska. Jak podaje Super Express, Mateusz Borek na gorąco informował, że stan napastnika nie jest poważny i pojawiło się jedynie spięcie w mięśniu. Żeby jednak nie pogorszyć sytuacji, Lewandowski zdecydował się zejść z boiska.
Trzymamy kciuki za jego szybki powrót do zdrowia.
Zobacz także:
Borek nie wytrzymał i zabrał głos ws. Lewandowskiej. Oto co wyjawił
Dziwne zachowanie Lewandowskiej. Robert w szoku: "Co ty wyprawiasz?"
Lewandowska wije się w tańcu, a Robert tylko patrzy. W końcu nie wytrzymał