
Dziś - jak żartuje - bierze wszystko, co proponują jej producenci i reżyserzy. "Aktorstwo jest bardzo zazdrosnym zawodem, tęskni się za każdą kolejną rolą. Dlatego też staram się nie odrzucać żadnych propozycji" - wyznała w wywiadzie dla "Kuriera Południowego".
O kilkuletnim pobycie w Stanach Zjednoczonych Elżbieta Panas nie mówi zbyt wiele, a wręcz nie mówi w ogóle. Nie jest jednak tajemnicą, że jej próby zrobienia kariery w Ameryce zakończyły się porażką. Decyzja o powrocie do kraju nie była łatwa, ale aktorka miała nadzieję, że widzowie wciąż ją pamiętają i... będą chcieli oglądać.
Elżbieta Panas. Na wyjazd do Ameryki namówił ją mąż
Elżbieta była słuchaczką Studia Wokalno-Aktorskiego przy Teatrze Muzycznym w Gdyni, gdy Sylwester Chęciński zaoferował jej rolę przedstawicielki najstarszego zawodu świata w "Wielkim Szu". 24-letnia wtedy studentka, zapadła w pamięć milionom widzów z powodu eksponowania kobiecych wdzięków, które w jednej ze scen wypełniły niemal cały ekran.
Rok później znów pokazała je w pełnej krasie, grając jaśnie panienkę w filmie "Piętno". Także w 1984 roku zaprezentowała swe atuty w obrazie "Jak się pozbyć czarnego konia", a w 1985 roku zagrała pielęgniarkę w horrorze "Lubię nietoperze" oraz barmankę w kultowej komedii "Och, Karol". Po raz ostatni pokazała się przed kamerą na planie "Misji specjalnej" w 1987 roku - tuż przed wylotem za ocean.
Na wyjazd do Stanów namówił Elżbietę mąż - piłkarz i trener Henryk Apostel, który w 1988 roku dostał propozycję poprowadzenia polonijnej drużyny Orły Chicago (po powrocie do kraju przez dwa lata trenował kadrę narodową - to on był odpowiedzialny za porażkę naszych w eliminacjach do Euro 1996).

W żadnym z dostępnych w sieci wywiadzie z Elżbietą Panas, nie pada słowo: "Ameryka", co oznaczać może, że aktorka chciałaby na zawsze zapomnieć o emigracji. Nie kryje, że gdy wróciła do Polski, bardzo pragnęła odzyskać sympatię widzów, ale "pojawiło się dużo młodych koleżanek, więc dla starszych nie było za dużo miejsca" - powiedziała.
"Lat ciągle przybywa, jest duża konkurencja. Pod tym względem aktorstwo przypomina sport - młodzi zastępują starszych" - stwierdziła w rozmowie z "Kurierem Południowym".
Elżbieta Panas. Od aktorstwa woli sport
Na to, by twórcy seriali i filmów przypomnieli sobie o niej, musiała poczekać aż dwa lata. Na szczęście udało się jej wrócić do łask widzów, którzy wciąż pamiętali jej "walory" i liczyli na to, że nadal będą mogli je podziwiać. Aktorka jednak postanowiła na zawsze zakryć biust przed okiem kamery.
Od 2000 roku zagrała mnóstwo ról, ale żadna z nich nie przyćmiła tych, w które wcieliła się przed wyjazdem z Polski. Tak naprawdę dopiero w 2019 roku Elżbieta została "odkryta" na nowo. Rolami w serialach "Łowcy cieni" i "Święty" udowodniła, że została wcześniej niesłusznie skazana na zapomnienie.
Prywatnie aktorka jest pasjonatką golfa. Ma na swoim koncie tytuł Wicemistrzyni Polski i Mistrzyni Polski Seniorek w golfie. Przyznaje, że kocha tę dyscyplinę m.in. dlatego, że można ją uprawiać niezależnie od wieku. "Aktorstwo, niestety, nie jest taką dyscypliną" - skonstatowała w rozmowie z magazynem "Tygrysy Biznesu".
Dziś Elżbieta Panas jest prezeską Polskiego Stowarzyszenia Golfa Kobiet, promotorką golfa w mediach społecznościowych, organizatorką turniejów. Trzy lata temu podczas uroczystej gali z okazji 25-lecia Polskiego Związku Golfa otrzymała z rąk przedstawicielki Ministra Sportu i Turystyki medal "Za Zasługi dla Sportu".
"Nie wyobrażam sobie swojego życia bez golfa" - stwierdziła, dziękując za wyróżnienie.
Zobacz także:
Przez dom gwiazdy PRL-u przewijały się tłumy gości. Jedna z imprez zakończyła się tragicznie
Jan Nowicki nie miał żyłki do biznesu. Dom Mody "Szu" doprowadził go do bankructwa
Dla Kasprzyk to była rola życia. Teraz nie gryzie się w język w ocenie "Kogla-mogla"

Źródła:
1. Wywiad z E. Panas, "Tygrysy Biznesu", maj 2019 (tygrysybiznesu.com.pl/kobiety-w-polskim-golfie/).
2. Wywiad z E. Panas, "Kurier Południowy" nr 473, luty 2013.
3. Materiały własne AIM.








