Gwiazda popularnych seriali "Plebania" i "Samo życie" kiedyś imponowała niespożytą energią, dowcipem i pogodą ducha. Teraz na zdjęciach, które opublikowała na Facebooku, jest smutną, przygaszoną kobietą.
Zapytana przez "Twoje Imperium", co takiego wydarzyło się w jej życiu, wyznała, że winne są temu choroby, z którymi wciąż się nie uporała.
Aktorka musiała zrezygnować z marzeń o dziecku, o którym dwa i pół roku temu mówiła z wielką nadzieją. Gdy nie mogła zajść w ciążę drogą naturalną, lekarze uznali, że jedyny ratunek w metodzie in vitro. Ale nic z tego nie wyszło, bo problemy ze zdrowiem spowodowały, że aktorka nawet nie podjęła próby.
- Zrezygnowałam z in vitro, bo najpierw miałam poważne problemy z kręgosłupem. Nie mogłam nawet myśleć o zabiegu, bo groziła mi operacja. A później bardzo mocno odczułam na swej psychice stres wynikający z pracy w show-biznesie. Wpadłam w depresję. Próbowałam z niej wyjść, ale z tą chorobą naprawdę nie jest łatwo się uporać - mówi Jarosińska "Twojemu Imperium".
Mimo to wreszcie widać światełko w tunelu. Aktorka czuje się coraz lepiej i powoli wychodzi na prostą. Właśnie wróciła z udanej wyprawy do Grecji, gdzie wraz z mężem, muzykiem i didżejem Robertem Korzeniewskim (45 l.), "ładowała akumulatory" w śródziemnomorskim słońcu.
- Bardziej pozytywnie myślę o przyszłości - zapewnia. Pomógł jej w tym fakt, że po kilkuletniej przerwie w karierze aktorskiej wróciła na telewizyjny ekran. Zagrała w dwóch serialach: "Dziewczyny z Ukrainy" i "Na sygnale". Wcześniej, z powodu problemów ze zdrowiem, aktorka ograniczyła również aktywność towarzyską na Facebooku, gdzie rozweselała znajomych swoim poczuciem humoru.
- Musiałam trochę odsapnąć. Nie ma sensu cały czas siedzieć na Facebooku. Lepiej zająć się prawdziwym życiem! - tłumaczy.









