Matka gwiazdora "M jak miłość" to znana aktorka. Długo nie mówili o swoim pokrewieństwie
Maurycy Popiel zyskał powszechną rozpoznawalność i sympatię widzów za sprawą roli Olka Chodakowskiego w "M jak miłość". Mało kto wie, że uczestnik zbliżającej się jubileuszowej edycji "Tańca z gwiazdami" jest synem znanej aktorki. Przez długi czas bliscy ukrywali, że cokolwiek ich ze sobą łączy. W końcu jednak prawda wyszła na jaw.
Maurycy Popiel urodził się i wychował w Krakowie. To tam uczył się w liceum w klasie mistrzowskiej Krzysztofa Globisza, a później studiował w szkole teatralnej. Tam też stawiał pierwsze poważne kroki na scenie w lokalnych teatrach czy nawet operze.
W kontekście tego, w jakiej rodzinie dorastał chłopak, wybrana przez niego droga zawodowa wcale nie dziwi. Miłość do występowania przed publicznością przekazała mu mama. To właśnie u jej boku już jako kilkulatek pojawiał się w Teatrze Bagatela, którego kobieta była jedną z najjaśniejszych gwiazd. A mowa oczywiście o Lidii Bogaczównie.
Aktorka ukończyła tę samą uczelnię, co jej syn, ale 30 lat wcześniej. Od początku była i jest związana z krakowskimi teatrami; oprócz wspomnianego były to jeszcze Stu i im. Juliusza Słowackiego. Szerokiej publiczności dała się natomiast poznać jako Helusia z programu rozrywkowego "Spotkanie z balladą".
Matka i syn przez długi czas ukrywali, że mają ze sobą coś wspólnego, co ułatwiały im chociażby różne nazwiska. A jednak to właśnie 68-letnia gwiazda miała największy wpływ na ukształtowanie się Maurycego jako aktora.
"Mama była moim pierwszym nauczycielem i zna mnie lepiej niż ktokolwiek na świecie. Nie tylko jako człowieka, ale też jako aktora" - wyznał niegdyś mężczyzna w rozmowie z "Tele Tygodniem".
Gwiazdor "M jak miłość" jest przekonany, że przed jej wnikliwym spojrzeniem i niezawodną artystyczną intuicją nic się nie ukryje. Ponowne zetknięcie się z nią po latach na płaszczyźnie czysto zawodowej byłoby dla niego dużym wyzwaniem.
"Mama wiedziałaby, kiedy kłamię i nie przeżywam na scenie czy planie filmowym tego, co powinienem. Nikt mógłby tego nie zauważyć, ale ona się nie nabierze. Podczas takiego spotkania dodatkowo zależałoby mi, żeby zrobić coś, czego by się nie spodziewała, by ją zaskoczyć" - stwierdził podczas wizyty w studiu "Pytania na śniadanie".
Bez wątpienia 35-latek może liczyć na wsparcie rodzicielki. A to przyda mu się szczególnie teraz, gdy czeka go duże wyzwanie...
Już wkrótce aktor będzie miał okazję sprawdzić się w "Tańcu z gwiazdami". To kolejny celebrity talent show (po "Twoja twarz brzmi znajomo", w którym brał udział w 2020 roku) w jego portfolio. Niedawno ogłoszono, że partnerką Maurycego będzie Sara Janicka, utytułowana tancerka, która w przeszłości trenowała Akopa Szostaka, Krzysztofa Szczepaniaka i Macieja Zakościelnego.
Jeszcze zanim oficjalnie poinformowano, kto został mu przydzielony, Popiel miał wobec przyszłej nauczycielki konkretne oczekiwania.
"[Żeby była - przyp. aut.] wyrozumiała, bo nie wiem, z czym przychodzę na treningi. Nie tańczyłem nigdy tańca towarzyskiego. Tańczyłem trochę w szkole teatralnej. Trochę więcej niż rok temu, więc muszę sobie kilka rzeczy poprzypominać. Wyrozumiałość, cierpliwość... i tak, żeby była sympatyczna, żebyśmy się dobrze dogadywali" - wymieniał w rozmowie z Pudelkiem.
Nie dało się jednak ukryć, że wśród emocji towarzyszących mu przed startem programu przeważa przede wszystkim ekscytacja.
"Emocje po pierwsze sięgają zenitu, po drugie są same pozytywne. Jestem podekscytowany. (...) Bardzo chciałem się nauczyć tańczyć w tym programie, bo myślę, że to jest najlepszy kurs tańca dostępny w tym kraju. (...) Wszystko [robię] dla siebie i z radością - ambicja oczywiście jest, natomiast podchodzę [do tego] z chłodną głową. Chcę się przede wszystkim dobrze bawić" - zapewniał.
Jubileuszowa edycja "Tańca z gwiazdami" wystartuje już w niedzielę, 14 czerwca o godz. 19:55 w Polsacie.
Zobacz też:
Maurycy Popiel skomentował decyzję Czerneckiego ws. "TzG". Krótko, ale wymownie
Maurycy Popiel musiał przeorganizować swoje życie. Już wcześniej coś przeczuwał [POMPONIK EXCLUSIVE]
