Minęły już dwa tygodnie, odkąd Małgorzata Rozenek-Majdan i Radosław Majdan wybrali się na wycieczkę kamperem do Szwecji. Przez ten czas zwiedzali ten piękny kraj wraz z trójką dzieci i czwórką psów.
Nie zawsze było łatwo. Musieli radzić sobie z dramatami takimi jak: pozostawiony bez pieluchy Henio, a także tragiczne zdarzenie w lesie i zablokowanie kampera na trasie widokowej.
Gosia opowiedziała również o traumatycznym wspomnieniu podczas wizyty w parku rozrywki.
W tym parku rozrywki nawet dorośli zachowują się jak dzieci. Jako dziecko byłam z tatą w parku rozrywki w Niemczech. On wcześniej upolował mi takiego słonia, dużego pluszaka i weszliśmy na takie filiżanki kręcące. Ja walczyłam o życie, żeby przeżyć na tej karuzeli i żeby mi ten słoń nie wypadł z ręki. I od tego czasu mam taką traumę. Już nigdy nie wejdę na taką karuzelę - podzieliła się na Instagramie.
Gdy życie na kempingu stało się trudne, rodzinka odnalazła chwilę wytchnienia w luksusowych hotelu.
Okazuje się, że survivalowe wakacje tylko umocniły miłość Małgosi i Radka. Podzielili się z fanami pewną refleksją.
Jeśli jedziecie razem kamperem i wracacie razem nadal zakochani, to znaczy, że jesteście dla siebie stworzeni. Inaczej możecie wrócić osobnymi promami - powiedzieli na Instagramie.
Będziecie tęsknić za jej relacjami z wakacji?











