Kiedy pod koniec października aktorka pojechała na galę otwarcia 5. Festiwalu Aktorstwa Filmowego do Wrocławia, nie przypuszczała, że spotka tam kolegę z dawnych lat. Małgorzata Kożuchowska miała prowadzić imprezę razem z Arturem Żmijewskim (50 l.). Natomiast na scenę wyszła u boku Roberta Gonery.
- Żmijewski przyjechał z Warszawy z grypą. Od razu pomyśleliśmy, że może go zastąpić Robert Gonera. Ma doświadczenie w prowadzeniu różnych gal, poza tym jest zaprzyjaźniony z Festiwalem Aktorstwa Filmowego. W tym roku był także jednym z jurorów. Robert uratował nam imprezę. Co prawda tego dnia był na zdjęciach poza Wrocławiem, ale stanął na wysokości zadania i przyjechał. Na niego zawsze można liczyć - mówi "Dobremu Tygodniowi" Monika Jagielska-Mikłos z biura festiwalu.
Małgorzata i Robert nie mieli zbyt dużo czasu, by się przygotować, ale mimo to wypadli bardzo dobrze. Na scenie prezentowali się elegancko. Małgosia w długiej bordowej sukni z odkrytymi ramionami, Robert w smokingu i muszce.
- Przerzucali się żartami, rozumieli w pół słowa i współpracowali ze sobą, jakby ćwiczyli to od tygodni. Potem dzielili tort, który organizatorzy przygotowali z okazji 5. edycji festiwalu i było przy tym dużo śmiechu - opowiada uczestnik wieczoru w rozmowie z tygodnikiem.
Za kulisami, kiedy opadły emocje, aktorska para miała okazję chwilę porozmawiać. Padło wiele serdecznych słów. Znają się od lat. Kiedy w 2000 roku pojawił się serial "M jak miłość", byli w jego pierwszej obsadzie. Robert grał adwokata Jacka Mileckiego, który był związany z Martą (Dominika Ostałowska). Natomiast Małgorzata wcielała się w postać Hanki, którą los połączył z Markiem (Kacper Kuszewski).
- Lata pracy w serialu "M jak miłość" bardzo dobrze wspominam, choć wtedy z Małgosią nie mieliśmy wspólnych scen, bo to były dwa różne wątki. Małgosia jest wspaniałą aktorką i świetną, miłą koleżanką. Mogę się o niej wypowiadać tylko w jak najlepszych słowach - powiedział "Dobremu Tygodniowi" Robert Gonera po wspólnym występie na gali we Wrocławiu.

Jest duża szansa, że ten wspólny, niezwykle udany występ, zaowocuje nowymi propozycjami dla aktora. Małgosia i Robert są w podobnym wieku, ale ich życie prywatne i zawodowe całkowicie się różni. Kariera aktorki układa się znakomicie.
Gra główne role w dwóch serialach - "Drugiej szansie" w TVN oraz "Rodzince.pl" w TVP 2. Ostatnio szefowie Dwójki ogłosili, że chcą, by serial o przygodach rodziny Boskich wyświetlany był nawet trzy razy w tygodniu, będzie więc miała jeszcze więcej pracy. Ma też intratne kontrakty reklamowe i prowadzi wiele imprez. W życiu prywatnym jest bardzo szczęśliwa. Choć długo czekała na tego jedynego, wreszcie go znalazła i od 2008 roku jest żoną Bartka Wróblewskiego (37 l.).
Para kilka lat starała się o dziecko i dziś są rodzicami 2-letniego Jana Franciszka. Tymczasem los nie oszczędzał Roberta. Mimo że przed laty dużo grał, stworzył znakomite role m.in. w "Długu", dziś nie ma stałej pracy. Grywa role drugoplanowe i wciąż czeka na ciekawe propozycje.
W finansowe kłopoty popadł po rozwodzie z Hanną Wolską. Apartament w centrum Wrocławia zostawił byłej żonie, sam zaś musi wynajmować mieszkanie. Płaci też alimenty na swoich dwóch synów: 12-letniego Teodora i 8-letniego Leona.
Jeszcze wcześniej rozpadło się jego małżeństwo z Jolantą Fraszyńską (47 l.), z którą ma dorosłą już córkę Nastazję (26 l.). Aktor próbuje od nowa ułożyć sobie życie, choć nie jest to łatwe. Dlatego dobra opinia i fakt, że można na nim polegać, są teraz bardzo ważne. Małgosia przejęła się losem kolegi. Zobaczyła, że Robert jest w dobrej formie, tryska energią i pomysłami.
- Z bólem serca myśli o tym, że swoich ukochanych synów nie może widywać tak często, jakby chciał. Sama wie, ile znaczy rodzina. Dlatego chciałaby mu jakoś pomóc. Ma dobrą pozycję, w branży liczą się z jej opinią, na pewno szepnie słówko o Robercie którejś produkcji - mówi znajoma aktorki w "Dobrym Tygodniu".


***Zobacz więcej materiałów








