Jak smakuje cud narodzin, Magdalena Popławska przekonała się we wrześniu zeszłego roku, kiedy na świecie zameldowała się jej córka Zosia. Od tego momentu nic nie było takie samo. A szczęśliwa aktorka, choć w jej życie wkroczyło niewyspanie i zmęczenie spowodowane opieką nad córką, po jakimś czasie ze zdumieniem zauważyła, że odkąd została matką świat kobiet jest o wiele ciekawszy i bogatszy niż męski.
Żeby żyć, tak jak się chce, trzeba się dobrze zorganizować, walczyć o siebie - mówiła prawie 10 lat temu w wywiadzie dla "Zwierciadła". Walkę ma chyba we krwi, bo od dziecka bierze się z życiem za bary. Urodziła się w Zabrzu. Z okien rozciągał się widok na pola, za którymi były Biskupice. W domu dużo książek. Mama nauczycielka polskiego zainteresowała córki teatrem. Ojciec - wuefista zaszczepił w córkach miłość do sportu. Byłoby idealnie, gdyby nie fakt, że ojciec nadużywał alkoholu.
- Ten problem dotknął moją rodzinę, zniszczył trochę naszego życia. Przede wszystkim to ogromny wstyd, zaburzenie relacji w rodzinie, zamiana ról. Dziecko bierze odpowiedzialność za rodziców i musi być bardziej dojrzałe od nich. A potem w dorosłym życiu ma problemy emocjonalne - cytował słowa aktorki "Dobry Tydzień".
W czerwcu br. Magdalena ze starszą o 4 lata siostrą Aleksandrą pochowały ojca w Zabrzu. Mama Maria, która w młodości chciała zostać aktorką, ale nie starczyło jej odwagi na realizację marzenia, znalazła sposób, by być blisko sceny. Grała w pierwszym prywatnym amatorskim teatrze powstałym na Śląsku. Angażowała się we wszelkie kółka i konkursy recytatorskie, prowadziła Teatr Prawdziwy, który integrował dzieci niepełnosprawne ze zdrowymi. Zaraziła córki swoją miłością, zabierała je na spektakle. To, kim są dzisiaj, Magdalena i Aleksandra w dużej mierze zawdzięczają mamie.
Choć Magdalena przez moment stanęła na rozdrożu. Po liceum ekonomicznym miała dylemat, co dalej? Z pomocą pośpieszyła siostra. Złożyła za Magdalenę papiery do PWST. - Była urodzona do tego zawodu - tłumaczy. Jak każde rodzeństwo mają za sobą bitwy o kosmetyki, ubrania, małe domowe kłamstewka. Dziś nie wyobrażają sobie bez siebie życia. Są dla siebie opoką w każdym trudnym momencie. Ale przy wyborze uczelni zadziałał instynkt. Aleksandra skończyła PWST we Wrocławiu. Magdalena wybrała Kraków, by już na starcie ich nie porównywano. W końcu obie wylądowały w Warszawie. Ściągnął je reżyser Grzegorz Jarzyna.
Dziś żartują: - Gdy jedna z nas nie może wziąć udziału w jakimś przedsięwzięciu, to poleca drugą. Mamy polecać siostry Bohosiewicz? Dobrze, żeby rola została w rodzinie, po co ją oddawać innej aktorce? Razem zagrały w serialu "Wataha". - Zabawne było, jak we wspólnej scenie musiałyśmy mówić do siebie "proszę pani" - śmieją się. Starsza z sióstr dziś realizuje się również jako reżyserka.

Magdalena na razie nie odważyła się na ten krok. Właśnie możemy ją oglądać w drugim sezonie serialu "Pakt", gdzie wciela się w postać prezydent Bytomia Anny Wagner, a na dużym ekranie w filmie Macieja Pieprzycy "Jestem mordercą". Tym samym udowadnia, że rzeczywiście jest dobrze zorganizowana i potrafi walczyć o siebie, bo udaje jej się łączyć wychowywanie córki z pracą.
W tym momencie warto zacytować jej słowa, zanim na świecie pojawiła się Zosia. - Wzruszają mnie cudze dzieci. Uwielbiam moją siostrzenicę... gdy ma dobry humor. I uwielbiam spędzać z dziećmi czas, jak wiem, że potem mogę oddać je rodzicom i zająć się sobą. Dziś Magdalena Popławska, mama z 15-miesięcznym stażem, wyznaje: - Potrafię cieszyć się życiem, dzięki miłości do córki. Uświadomiłam sobie, że będę dla niej wzorem kobiety. Macierzyństwo mnie zmieniło, zrozumiałam, że z jednej strony to niezwykła więź, której z niczym nie da się porównać. Miłość i tęsknota największa na świecie. A z drugiej kryzysy, zmęczenie i strach. No i ogromna odpowiedzialność, która zobowiązuje. Jako kobieta definiuję się na nowo ("Elle").
Aktorkę dziś często można spotkać na spacerach z córką na warszawskim Żoliborzu, gdzie mieszka. Towarzyszą im psy, które Magdalena uwielbia. Angażuje się w akcje obrony zwierząt i proekologiczne - wystąpiła m.in. w filmie o odradzaniu się tradycyjnego bartnictwa i życiu pszczół "Łowcy miodu" Krystiana Matyska (2016).
Zawsze otaczała ją aura tajemnicy. Niechętnie opowiadała o swoim życiu prywatnym. Częściej inni mówili za nią. Tak było, gdy przez jakiś czas jej partnerem był Bartłomiej Topa. Gdy razem zagrali w pięknym filmie "Prosta historia o miłości" (2010) Arkadiusza Jakubika, filmowa fikcja zderzyła się z życiem albo odwrotnie. W każdym razie ich milczenie nasilało ciekawość.
Kiedy była w ciąży, historia powtórzyła się. Jej koleżanki po fachu w podobnej sytuacji pozują do sesji, z dumą pokazują rosnący brzuch i chwalą partnera, ona konsekwentnie milczała. Natomiast środowisko szeptało fantastyczne historie. Spekulacje podsycał fakt, że u boku aktorki od lat nie pojawił się żaden mężczyzna. Ponieważ i ona, i jej partner nadal milczą, więc niech tak pozostanie. Najważniejsze, że dziecko jest zdrowe, świetnie się chowa i jest wielką miłością aktorki.
Zobacz również:

***
Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd:








