Leszek Miller już jakiś czas temu informował, że z jego ukochaną suczką Lolą nie jest najlepiej. Pies poważnie zachorował i konieczna była operacja.
Ostatnio Lola wyszła z kliniki weterynaryjnej i wydawało się, że będzie tylko lepiej. Niestety, były premiera przekazał we wtorek (1 lutego), że Lola odeszła.
"Rano odeszła Lola. Była z nami 16 lat. Kochający i kochany członek rodziny. Śpij pieseczku, śpij" - napisała Miller.
Leszek Miller próbuje się otrząsnąć po stracie
Były premier swojego ukochanego pupila postanowił powspominać na łamach "Super Expressu"."W młodości, gdy była malutkim pieskiem, to bardzo nie lubiła kotów i musiałem jej nieraz szukać. Jak tylko zobaczyła kota, to potrafiła pokonać różne przegrody, płoty i biegła za kotem do utraty tchu" - opowiada były premier.
"Albo jak kot uciekł na drzewo, to Lola stała pod tym drzewem i próbowała też wejść, a z takim zacięciem! Ale potem jej przeszło i nie zwracała na nie uwagi. Wolała cupnąć sobie na kanapie i poleżeć... Wyjątkiem było, jak wracałem z Brukseli do domu, to odbywał się taniec radości" - wspomina.
Niespodziewanie Miller został zapytany, czy przypadkiem nie rozważa przygarnięcia następcy Loli. Okazuje się, że już pojawiły się takie plany!"Ja uważam, że prawdziwy dom musi mieć cztery łapy i ogon. W tej chwili mamy kota, którego wnuczka przyniosła, więc mamy kota w domu, natomiast jak się otrząśniemy, bo to bardzo przykre (wciąż mamy tego pieska przed oczyma), to pomyślimy, żeby jakiegoś pieska adoptować ze schroniska" - wyznał Miller.


Zobacz też:Nie żyje matka Grzegorza Ciechowskiego. "Teraz jesteście razem"Od 1 lutego ważność unijnych certyfikatów covid skrócona do 9 miesięcy Przegapiliśmy początek końca świata? Co mówi tajemniczy zapis z Biblii?