Reklama
Reklama

Łapicki pogryziony przez psa

Choć 27-letnia żona Kamila pilnuje 86-letniego Łapickiego niczym najlepsza opiekunka, czasem nie udaje jej się uchronić męża przed nieprzewidzianymi wypadkami.

Kiedy kilka miesięcy temu Andrzej Łapicki (86) wyjaśniał, że jego podbite oko to efekt zabawy z psem, tabloidy dziwiły się, dlaczego jego żona Kamila zdecydowała się zafundować mężowi taką „bestię”. Ale okazuje się, że zwierz o wdzięcznym imieniu Lolek jest raczej łagodną owieczką niż strasznym wilkiem.

"Rzeczywiście wygląda groźnie, ale w domu jest aniołem" – napisał ostatnio aktor w swoim felietonie w „Rzeczpospolitej”. Tak naprawdę Lolek to panieński pies Kamili.

Po ślubie nie zabrała go jednak od razu ze sobą do domu męża, bo bała się, że nie pomieszczą się z dużym pupilem w małym mieszkaniu aktora, na dodatek zastawionym cennymi antycznymi meblami, które niezbyt dobrze znoszą kontakt z ostrymi psimi kłami i pazurami...

Reklama

Lolek został więc pod dachem jej mamy. Kiedy ostatnio teściowa aktora wyjechała na wakacje, pies zamieszkał znów ze swoją młodą panią. Andrzej Łapicki szczerze go pokochał. Nawet przechrzcił go na „Karolka” i nie może nachwalić się swego kosmatego ulubieńca.

"Głównie odpoczywa. Jak jego pan" – mówi aktor. – Najbardziej lubimy sobie robić „dzień leniucha”. Lolek świetnie to rozumie...

nr 1/2012

Na Żywo
Dowiedz się więcej na temat: Andrzej Łapicki | Kamila Łapicka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama