Reklama
Reklama

Kubicka potrzebuje uprawiać seks dwa razy dziennie, siedem razy w tygodniu. Trójkątów się brzydzi!

Znana z "Tańca z gwiazdami" modelka Sandra Kubicka (26 l.) wyznała, że mając stałego partnera, potrzebuje uprawiać seks codziennie. I to po kilka razy!

Choć niczego jej nie brakuje, trafia na facetów, którzy albo mają problem z dochowaniem wierności, albo nie do końca potrafią uszczęśliwić rozkapryszoną "bad girl".

Ostatni partner Kaio Goncalves wyjawił, że Sandra w relacji z nim była bardzo zaborcza, zazdrosna i kontrolująca. Izolowała go od przyjaciół, naciskała na szybki ślub i dziecko. Ich związek zaczął się sypać, gdy odpadła z "Tańca z gwiazdami".

Dziś modelka poszukuje nowego partnera. W rozmowie z Pomponik.pl wyjawia, że jest bardzo "porządną dziewczyną" i w obawie przed brakiem higieny nie uprawia seksu z nieznajomymi.

Reklama

- Brzydzę się takich interakcji. Nie napiję się wody z cudzej szklanki, a co dopiero intymna sytuacja z kimś, kogo dopiero poznałam. Takie przelotne sytuacje mnie nie interesują - tłumaczy.

Gdy jednak facet jej się spodoba, okaże się "higieniczny" i pojawi się między nimi chemia, traci hamulce. Pytana, ile razy w tygodniu powinno dochodzić do zbliżeń między partnerami, mówi wprost: - Codziennie! Siedem razy w tygodniu po dwa razy dziennie. Nie żartuję, mówię o sobie!

- Jak jestem w związku i jeżeli kogoś kocham... Przed sesjami muszę [uprawiać seks], bo prawie nie jem. No, jesteśmy wtedy szczęśliwsi. Jeżeli nie chcesz swojego partnera codziennie, to coś jest nie tak. Albo go nie kochasz, albo aż tak cię nie pociąga.

Pytana, w jakim najbardziej szalonym miejscu "całowała się", wymieniła m.in. łazienkę na lotnisku, szczyt góry w Aspen czy autostradę. Podkreśliła jednak, że w grę nie wchodzą trójkąty, "bo się brzydzi".

- Nigdy nie miałam takiego doświadczenia i nigdy nie będę miała, bo się brzydzę. Jeżeli coś czuję do drugiej osoby, to nie mogłabym widzieć tej osoby z inną, bo coś agresywnego by się we mnie włączyło. Nie ma również opcji dwóch facetów. Jestem szalona, zresztą to widać - kończy.

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy