W jubileuszowym orędziu królowej Elżbiety II, która dziś, 6 lutego, obchodzi 70-lecie wstąpienia na tron, znalazły się zaskakujące słowa. Jak się okazuje, brytyjska monarchini całkowicie zmieniła zdanie na temat drugiej żony najstarszego syna. Jak sama zapowiedziała, jej wolą jest, by księżna Camilla, po koronacji księcia Karola, nosiła tytuł królewski:
Kiedy nadejdzie czas i mój syn książę Karol zostanie królem, wiem, że okażecie mu i jego żonie Camilli, takie samo wsparcie, jakie okazaliście mi. I jest moją najgłębszą wolą, by, gdy to się stanie, Camilla była znana jako królowa i kontynuowała swoją pracę na rzecz monarchii.
Trudna przeszłość Elżbiety II i Camilli Parker-Bowles
I pomyśleć, że 17 lat temu kompletnie nic tego nie zapowiadało… Kiedy w kwietniu 2005 roku książę Karol poślubił wreszcie miłość swojego życia, Camillę Parker-Bowles, królowa Elżbieta II nadała jej tytuł księżnej Kornwalii, zamiast tradycyjnie przyznawanego żonom następców tronu tytułu księżnej Walii. To miało zamknąć jej drogę do koronacji, ale, jak się właśnie okazuje, nie na zawsze.
Relacje królowej Elżbiety II z ukochaną najstarszego syna zawsze należały do szorstkich. Karol i Camilla, wówczas jeszcze Shand, zakochali się w sobie na długo przed tym, gdy Karol poznał Dianę Spencer. Panna Shand została jednak uznana przez Windsorów za nieodpowiednią kandydatkę na przyszłą królową.
Dyskwalifikował ją fakt, że nie wywodziła się z arystokracji, jako rówieśnica księcia Karola została uznana za zbyt starą, a najgorsze, że nie była dziewicą. W tej sytuacji Camilla przyjęła oświadczyny swojego wieloletniego narzeczonego Andrew Parker-Bowlesa.
Pikanterii sprawie dodawał fakt, że Andrew Parker-Bowles był wówczas kochankiem siostry Karola, Anny. Księżniczka, w przeciwieństwie do brata, traktowała młodzieńczy romans w kategoriach raczej rozrywkowych, podczas gdy Karol naprawdę się zaangażował. Rodzina uznała jednak, że uczucie rozejdzie się po kościach i zmusiła następcę tronu do poślubienia młodziutkiej Diany Spencer. Bajkowa ceremonia w Katedrze św. Pawła w Londynie odbyła się niespełna miesiąc po jej 20. urodzinach.
Pozamałżeński romans Karola i Camilli
Rozdzieleni kochankowie nie potrafili jednak o sobie zapomnieć. Kiedy brytyjskie tabloidy opublikowały zapis telefonicznej rozmowy księcia Karola z Camillą, gdy zwierzał się jej, że pragnie być jej tamponem, wybuchł skandal. Wielu Brytyjczyków do tej pory jest przekonanych, że Karol i jego kochanka wpędzili Dianę w depresję, bulimię i próby samobójcze, a może nawet doprowadzili do jej przedwczesnej śmierci.
Parker-Bowlesowie rozwiedli się w 1995 roku, a Karol i Diana rok później. W 2005 roku królowa Elżbieta II wreszcie wyraziła zgodę na ślub najstarszego syna z jego wieloletnią kochanką, pod warunkiem, że Camilla nigdy nie zostanie królową.
Królowa Elżbieta II zmienia zdanie
Dowodem na to, że ta droga jest dla niej zamknięta, po ślubie królowa nadała jej tytuł księżnej Kornwalii, a nie Walii, który przysługiwał Dianie. To oznaczało, że kiedy, po najdłuższym życiu królowej Elżbiety II, książę Karol wstąpi na tron, Camilla nie dostąpiłaby koronacji.
Księżna Camilla nigdy nie robiła z tego problemu. Przez 17 lat, które upłynęły od ślubu, udowodniła, że zna swoje miejsce i, chociaż twórcy satyrycznego brytyjskiego serialu „The Windsors” uparcie próbują z niej zrobić intrygantkę i czarny charakter, Camilla zdążyła ująć Brytyjczyków taktem, skromnością i wsparciem, jakie okazuje mężowi.
Ostatecznie, jak widać, zalety Camilli doceniła sama królowa i to na dodatek publicznie. To właśnie nielubianej przez lata synowej brytyjska monarchini poświęciła specjalny fragment swojego orędzia. Jak donoszą wyraźnie podekscytowane brytyjskie media:
Królowa ogłosiła, że chce, by jej synowa była znana jako królowa Camilla, kiedy książę Karol zostanie królem.
Spodziewaliście się takiego zwrotu akcji?
Zobacz też:
Maryla Rodowicz flirtuje z uczestnikiem "The Voice Senior"
Rafał Brzozowski zaliczył wpadkę w "The Voice Senior". Tak się tłumaczy"
Aneta Glam o operacjach plastycznych. "Nie korzystam z upiększaczy"
Koronawirus w Polsce. Coraz więcej osób pod respiratorami





***