Śmierć Krzysztofa Pendereckiego była prawdziwym ciosem dla jego bliskich oraz środowiska artystycznego. Uznany kompozytor zmarł w Krakowie po długiej chorobie.
Wiadomo już, że uroczystość pogrzebowa będzie miała charakter prywatny. Jednak dopiero po ustaniu pandemii koronawirusa rodzina zdecyduje się na organizację uroczystego pogrzebu.
Wszyscy miłośnicy muzyki i talentu Pendereckiego kierują teraz słowa wsparcia do żony zmarłego kompozytora, która czuwała przy nim do ostatniej chwili.
Szczegóły tego, jak wyglądały ostatnie dni życia Krzysztofa Pendereckiego, zdradził "Faktowi" siostrzeniec kompozytora, Krzysztof Korwin Piotrowski.
"Wujek w ostatnich dniach był już bardzo ciężko chory, ale ciocia zachowała się heroicznie. Powiedziała mojej mamie, że będzie przy nim do śmierci i nie pozwoli go zabrać do szpitala, gdzie czułby się okropnie.
Chciał być w domu, gdzie ciocia czuwała nad nim przez cały czas. Elżbieta spała z nim w jednym łóżku, trzymając go za rękę i sprawdzając co chwilę, czy wszystko jest w porządku. Umarł na jej rękach" - powiedział w rozmowie z "Faktem" syn siostry Krzysztofa Pendereckiego.
Korwin Piotrowski potwierdził także, że Elżbiecie Pendereckiej jest teraz bardzo ciężko. Rodzina stara się wspierać wdowę po Krzysztofie, dlatego kilka razy dziennie przeprowadzają z nią długie rozmowy.
Siostrzeniec zmarłego muzyka zdradził, że małżeństwo Pendereckich było niezwykłe. Zarówno Elżbieta, jak i Krzysztof przez cały okres małżeństwa darzyli się wielką miłością i szacunkiem. Dzielili ze sobą życie prywatne oraz zawodowe i rzadko kiedy się kłócili.
Z pewnością pamięć o Pendereckim zostanie w naszych sercach na zawsze tak jak jego muzyczne dzieła.
Zobacz również:
***Zobacz więcej materiałów wideo:
