Reklama
Reklama

Krzysztof Krawczyk musi koncertować. Na utrzymaniu ma ponad dwadzieścia osób!

Najczęściej z laską lub wsparty na ramieniu żony. Powoli i z rozwagą stawia każdy krok. Na scenie Krzysztof Krawczyk (72) prosi o wysokie krzesło. To wszystko przez endoprotezy w biodrach oraz komplikacje po wypadku samochodowym z 1988 roku.

Na koncerty podróżuje busem wyposażonym w wygodne łóżko. Sen to dla niego najlepszy sposób na regenerację, podobnie jak masaż, który co najmniej raz w tygodniu wykonuje specjalista. I żona Ewa - jego anioł stróż, bez niej nie dałby rady.

Ona przypomina o wizytach lekarskich, pilnuje finansów i razem z siostrzenicą Sylwią zawiaduje koncertami. Wydaje też dyspozycje gosposi, by posiłki męża zawierały zdrowe składniki według zaleceń diety doktor Ewy Dąbrowskiej.

W ostatnim czasie pani Ewa ogranicza aktywność męża na polu koncertowym. Wybiera te imprezy, które nie zmęczą go i nie nadwyrężą jego zdrowia. Koncerty w domach kultury, występy na zamkniętych imprezach - tak ostatnio pracuje piosenkarz.

Reklama

Próżno szukać informacji o koncertach na jego stronie internetowej. Czy to dobre rozwiązanie dla artysty takiego formatu? Zdania są podzielone.

Niektórzy twierdzą, że Krawczyk traci rozeznanie w dzisiejszym świecie medialnym. Przykład? Na tegorocznym festiwalu w Opolu zapomniał, że śpiewa z playbacku i zaczął rozmawiać z publicznością. Tłumaczył to ilością kamer, fotoreporterów i kiepską kondycją.

Zarabiać i koncertować jednak musi. Z jego pracy żyje ponad 20 osób: muzycy, techniczni, kierowca, chórek, siostra żony i jej córki, które artysta traktuje jak swoje dzieci, jedyny syn i wnuk, na którego płaci alimenty oraz cała masa osób, które wspomaga finansowo (regularnie przesyła pieniądze Grażynie Adamus, swej pierwszej żonie).

Gdyby miał taką krzepę jak Maryla Rodowicz (mimo operacji biodra regularnie gra w tenisa i wytrzymuje nawet najcięższe trasy koncertowe), mógłby dawać dwa razy więcej koncertów i za kilka lat po prostu przejść na emeryturę. Niestety, rzeczywistość jest zupełnie inna. Najważniejsze dziś jest jego zdrowie.


***

Zobacz więcej materiałów:

Życie na gorąco
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy