Izolacja wszystkim dała się we znaki, ale Krzysztof Cugowski (sprawdź!) ma powód, by dostrzec też dobrą stronę tych trudnych czasów.
Z Anglii wrócił do domu jego syn, Krzysztof junior (22 l.).
"Na początku marca przyjechał na kilka dni i został do dzisiaj" – nie krył radości pan Krzysztof.
"Cieszyliśmy się z żoną, bo wiadomo co się działo w Anglii z koronawirusem..." – wspominał początek marca.
Z ulgą przyjął to, że w Londynie zamknięto uczelnię, na której junior studiował aktorstwo.
Niestety, wspólny czas ojca i syna w domu nieuchronnie dobiega końca.

Syn muzyka na początku września wraca do Londynu. Z dwoma kolegami z liceum wynajął już mieszkanie zlokalizowane w pobliżu wytwórni filmowych.
Będzie chodził na castingi, zaczyna też nowe aktorskie studia. Nie może się doczekać!
Kochający ojciec martwi się jednak, czy nie za wcześnie na taki powrót. W Anglii notuje się przyrost zachorowań i nic nie wskazuje na to, żeby jesienią miało się to poprawić.
"Ale co ja mogę zrobić? Rozumiem, że syna ciągnie w świat. Jest młody, całe życie przed nim, nie będzie tu siedział ze starym ojcem!" – mówi ze smutkiem tygodnikowi "Świat i Ludzie" muzyk.
Te pięć miesięcy syna w Polsce to nie był zmarnowany czas!

W ich domu w górach bawili się doskonale. Muzykowali z gitarą, oglądali powtórki najlepszych bokserskich meczów (pan Krzysztof jest kibicem boksu), jedli pizzę przy zachodzącym słońcu.
No i świętowali 70. urodziny muzyka.
Junior na cześć taty wyprawił fantastyczną imprezę z muzyką do białego rana. Pan Krzysztof długo będzie ją wspominał...
A na razie śledzi komunikaty jak wygląda sytuacja z pandemią w Londynie.
"I tam, i tu wszyscy czekamy na lepszy czas" – podsumowuje Cugowski.



***








