Dzień Zwycięstwa świętowany jest w Rosji 9 maja. Z tej okazji Rosji w Polsce Siergiej Andriejew postanowił złożyć kwiaty na Cmentarzu Żołnierzy Radzieckich w Warszawie. Na tę okazję przygotowało się również wielu Ukraińców i przeciwników wojny na terenie sąsiadującego z Polską państwa. Wielu uczestników stanęło pod nekropolią z flagami Ukrainy, niektórzy ubrali się nawet w białe prześcieradła umazane krwią. W ten sposób wyrażali swój sprzeciw przeciwko rosyjskiej agresji. W pewnym momencie oblano sztuczną krwią rosyjskiego ambasadora, a zdjęcia z tego wydarzenia obiegły nie tylko Polskę, lecz również resztę świata. Teraz o sprawie wypowiedziała się znana aktorka Krystyna Janda.
Krystyna Janda o incydencie z ambasadorem rosji i sztuczną krwią
Aktorka oceniła sytuację, która miała miejsce 9 maja w podcaście "WojewódzkiKędzierski". Panowie zapytali ją o to, czy wspomniane wydarzenie świadczy o tym, że granice przestały już istnieć w obliczu konfliktu.
Czy oblanie sztuczną krwią ambasadora Rosji, czy to akt happeningu parateatralnego dla pani, czy dowód na to, że granice debaty już nie istnieją?
Aktorka przyznała, że sama bardzo dobrze zna trud zmycia z rąk sztucznej krwi, ponieważ nagminnie wykorzystuje się ją w produkcjach filmowych i teatralnych. Nie omieszkała również wyrazić swojego zdania na temat oblania krwią ambasadora Rosji w Polsce.
Myślę, że ktoś został doprowadzony do jakiejś ostateczności
Kuba Wojewódzki zapytał swoją rozmówczynię, czy akceptuje taki rodzaj debaty. Krystyna Janda zauważyła, że biorąc pod uwagę to, że obywatele Ukrainy są zmuszeni patrzeć na śmierć swoich bliskich walczących o wolność, to "wszystko może się zdarzyć".
Zobacz też:
Joanna Krupa ofiarą oszustwa. To kolejna gwiazda! Wcześniej zaatakowano Katarzynę Cerekwicką
Katarzyna Cichopek pokazała nową stylizację. Nie wszyscy są w szoku
Rosja świętowała Dzień Zwycięstwa. Nie zabiera ciał swoich żołnierzy z Ukrainy








