Kinga Rusin pół roku spędziła na Malediwach. Pracowała tam zdalnie i zajmowała się rozwojem swojej firmy kosmetycznej. Cały czas towarzyszył jej partner Marek.
Mimo odległości, prezenterka była aktywna w social mediach. Komentowała to, co dzieje się w Polsce, a także uczestniczyła w dyskusjach politycznych i społecznych. Dopingowała kobiety, aby walczyły o swoje prawa.
W końcu jej wyprawa dobiegła końca i poinformowała wszystkich, że wraca do Europy. Nie zabawiła długo w Polsce, jej pobyt trwał zaledwie cztery dni. Następnym przystankiem jej podróży była Francja, a dokładnie Saint-Tropez.
"Kierunek Europa. Na Malediwach zaczyna się powoli pora deszczowa. Po pół roku czas szukać słońca i wrażeń gdzie indziej. Coraz bardziej doceniamy niezależność i... pracę zdalną"
Kinga Rusin na turnieju Roland Garros
Jak możemy się dowiedzieć z jej Instagrama, aktualnie przebywa w Paryżu. Postanowiła pojawić się na jednym z najgłośniejszych wydarzeń sportowych, turnieju tenisowym Roland Garros. Wizytę upamiętniła zdjęciem, którym musiała się pochwalić.
"Roland Garros - szybkie zdjęcie na tle rozgrzewki do pierwszego półfinału kobiet (Pavluchenkova - Zidansek). Za nami już pierwszy finał czyli mieszany debel z mini polskim akcentem (ojciec Desirae Krawczyk - zwyciężczyni z brytyjsko-amerykańskiej pary- to Polak. Przed nami, jutro, "polskie" półfinały kobiecego debla i mecz na który wszyscy tu czekają czyli Nadal-Djokovic. Dzieje się"
Jak myślicie, czy to koniec jej podróży? Jaki będzie następny przystanek?
***








