Jeszcze kilka lat temu wróżono im bankructwo. "Przeinwestowaliśmy" – przyznał wtedy tancerz. Miał na myśli m.in. kupno 500-metrowego domu w Wilanowie, na który zaciągnęli kredyt we frankach. Raty rosły ( po zmianie kursu ponoć do 20 tys. złotych miesięcznie). Ich ciężar trudno im było udźwignąć.
"Mają za swoje. Po co młodemu małżeństwu taki wielki dom?" – wytykali im ci, którzy nie rozumieli takiego rozmachu. Ale oni się nie poddawali.
"Ustalili z bankiem możliwe do spłacenia raty. Postanowili sprzedać drogi samochód aktorki. Pani Katarzyna, oprócz grania Kingi w „M jak miłość”, coraz częściej przyjmowała prowadzenie wszelakich imprez. Wraz z mężem zajmowała się ich prywatnymi szkołami tańca" - wylicza dwutygodnik "Relaks".
W tym czasie remontowali dom (Marcin pilnował prac i nocował tam). Udało im się go wynająć. Zamieszkali w bloku. Mało tego, pani Kasia i jej mąż postanowili dodatkowo otworzyć taneczne przedszkole.
Wszystko się układa. Małżonkowie udowodnili, że ich związku nie zniszczą żadne finansowe trudności" - ogłasza dwutygodnik.
Czy to oznacza, że w końcu będą mogli się cieszyć swoją ogromną willą?
