"Jakimowicz, wypadłeś z mojej listy"
We wtorek przy ulicy Madalińskiego 49/51 w Warszawie, gdzie mieszkał Kazimierz Górski, odsłonięto mural poświęcony jego pamięci.
Na uroczystości pojawiło się wiele znanych osób, m.in. Jarosław Jakimowicz. Wydarzenie to aktor "Młodych Wilków" wspominał 11 listopada na antenie TVP Info w programie "W kontrze". Celebryta pożalił się, że został tam zwyzywany przez jedną z kobiet. Ręki nie podał mu również dawny kolega, Dariusz Dziekanowski.
Powinniśmy zrobić program o hejcie. W czasie tej pięknej uroczystości przechodząca pani w żółtym płaszczyku, widać, że światowa, nawyzywała mi od najgorszych, że jak taka sz***a może być na takiej uroczystości. Myślę, że ludzie nie wiedzą, co to jest hejt - żalił się Jakimowicz.

Dalej relacjonował spotkanie ze swoim kolegą Dariuszem Dziekanowskim, z którym spotkał się przed laty w "Orłach Górskiego". Okazuje się, że przyjaciel nie podał mu ręki, co bardzo zabolało Jakimowicza.
Później pojawił się mój wieloletni kolega Dariusz Dziekanowski. Piłkarz i legenda, o której zawsze mówiłem, że to najlepszy piłkarz, z jakim grałem na boisku. Przyszedł i, witając się ze wszystkimi, powiedział: "a tobie ręki nie podam, bo wypadłeś z mojej listy" - mówił Jakimowicz.
Ręki nie podali mu również m.in. europoseł Andrzej Halicki i kilka innych osób.
Chcę żebyście państwo wiedzieli, co to są za ruchy. Myślę, że to o nich w środę wspominał pan Jarosław Kaczyński, przypominając słowa pana Piłsudskiego - zakończył Jakimowicz.

Prokuratura prześwietla Jakimowicza
W październiku Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych poinformował na Facebooku, że sąd "nakazał prokuraturze prowadzić postępowanie w sprawie podejrzenia uczestnictwa w handlu ludźmi przez Jarosława Jakimowicza".
W swojej biografii gwiazdor TVP przytoczył historię związaną z berlińską mafią, która chciała mu sprzedać 12-letnią dziewczynkę z Tajlandii. Do transakcji nie doszło, aktor jednak nie zgłosił tego organom ścigania.
"(...) Sędzia potwierdził, że w książce 'Życie jak film' Jarosław Jakimowicz ewidentnie opisuje, jak był uczestnikiem procederu handlu ludźmi. U handlarzy 'zamówił' dziewczynkę z Tajlandii. Dostarczono mu 12-latkę. Wtedy stwierdził, że 'jest mała... trochę... jakby'. Ale zaraz zaczął się zastanawiać, 'jak wrócę z nią do domu? Do jakiej szkoły mam ją wysłać?'. Ostatecznie zrezygnował z kupienia dziewczynki, ale zapytał natychmiast, czy gangster ma 'na sprzedaż' starsze.
Jakimowicz zdawał sobie sprawę z tego, że dziewczynkę czeka straszny los - niewolnicy zmuszanej do pracy seksualnej, traktowanej jak przedmiot, pozbawionej jakikolwiek praw. A mimo to nie zareagował, nie zgłosił policji. Wręcz przeciwnie - stał się uczestnikiem zbrodniczego procederu składają 'zamówienie' na dziewczynkę.
Sędzia zacytował zapewnienie autora z okładki o tym, że 'to szczera i prawdziwa' autobiografia, a więc sam autor zapewnia, że sytuacja miała miejsce w rzeczywistości. Jednak później Jakimowicz zapewniał, że wszystko zmyślił w celu 'zwiększenia sprzedaży'" - podał Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych.
Zobacz też:
Jakimowicz z kolejnym homofobicznym komentarzem
Marsz Niepodległości w Warszawie. Relacja


Więcej newsów o gwiazdach, ekskluzywne materiały wideo, wywiady i kulisy najgorętszych imprez znajdziecie na naszym INSTAGRAMIE Pomponik.pl








