Magdalena Zawadzka (67 l.) po śmieci męża, Gustawa Holoubka, straciła część znajomych. Nie odwróciła się od niej m.in. Krystyna Janda...
Warszawski teatr Ateneum przez kilkanaście lat był drugim domem Zawadzkiej i jej męża. On był dyrektorem, ona królowała tam w kolejnych spektaklach. Nieżyczliwi nazywali ją "dyrektorową". Twierdzili, że wykorzystuje pozycję Holoubka, by grać jak najwięcej.
Ale od śmierci męża aktorka musi radzić sobie sama. I, niestety, w Ateneum gra niewiele. "Podobno tego, jaką aktorką jest żona dyrektora, można się dowiedzieć dopiero po rozwodzie lub po śmierci męża" - komentują jej wrogowie. Ona sama mówi: "Spotkało mnie trochę niemiłych niespodzianek".
Pomocną dłoń wyciągnęła do niej jednak Krystyna Janda (59 l.), która zaproponowała udział w przedstawieniu na deskach Och-Teatru. 12 maja odbył się wyjątkowo ważny spektakl. Wtedy to Magdalena Zawadzka świętowała 45-lecie swojej pracy artystycznej. I choć pięć lat wcześniej 40-lecie obchodziła w swoim teatrze Ateneum, w tym roku nie miała już tej szansy.