Reklama
Reklama

Irena Santor miała już dość. Była o krok od zakończenia kariery

Irena Santor nie bez powodu nazywana jest "pierwszą damą polskiej piosenki". Przez niemal siedem dekad działalności scenicznej wylansowała wiele kultowych już utworów. Choć dziś trudno wyobrazić sobie rynek muzyczny bez niej, to był moment, gdy Santor sama myślała o zakończeniu kariery. "Musiałam spojrzeć w lustro i powiedzieć szczerze: Irenko, koniec z występowaniem" - wspomina w najnowszym wywiadzie.

Irena Santor była o krok od zakończenia kariery. Miała ważny powód

Irena Santor jest dziś prawdziwą legendą polskiej sceny muzycznej. Gwiazda ma na swoim koncie mnóstwo uwielbianych przez słuchaczy przebojów, jak chociażby "Już nie ma dzikich plaż", "Powrócisz tu" czy "Tych lat nie odda nikt" (sprawdź!).

W najnowszym wywiadzie piosenkarka nieoczekiwanie przyznała, że była o krok od porzucenia kariery muzycznej. Miała ku temu poważny powód - nadwyrężone struny głosowe sprawiły, że zaczęła rozważać zejście ze sceny.

Reklama

"Niedawno byłam na koncercie Lady PankPanasewicz śpiewa od 45 lat. Jak o to robi? Przecież to rock, wiem, z czym to się je. Struny głosowe zdarte, tryb życia nie do końca higieniczny. (...) Od Panasewicza mogłabym się nauczyć, jak śpiewać tyle lat i nie zniszczyć sobie głosu. Bo jednak w pewnym momencie musiałam spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie szczerze: 'Irenko, struny głosowe prześpiewane. Koniec z występowaniem'" - wspominała w rozmowie z magazynem "Twój Styl".

Irena Santor ciągle regularnie koncertuje, jednak swoich legendarnych piosenek już nie śpiewa. Kultowe utwory wykonują młodzi artyści, ona sama natomiast na scenie pojawia się w roli gościa.

"Za każdym razem, gdy stoję na scenie, cieszę się, że mogę jeszcze raz usłyszeć swoje piosenki. Dlatego tak długo żyję! Trwam dzięki muzyce" - dodała.

Irena Santor ma za sobą trudne lata. "Nie mieliśmy gdzie mieszkać"

Zanim Irena Santor została legendą polskiej sceny muzycznej, musiała podjąć odważną decyzję, która wpłynęła na całą jej karierę. Jako 25-latka postanowiła opuścić zespół "Mazowsze".

"Miałam 25 lat i uświadomiłam sobie, że nie można całe życie śpiewać jednej piosenki 'Przeleciał ptaszek'. W dodatku wyszłam za mąż za Stanisława Santora, skrzypka, koncertmistrza Orkiestry Polskiego Radia. Przyjeżdżał do 'Mazowsza' na chałtury, bo wyjeżdżaliśmy z orkiestrą za granicę, co wtedy prywatnie było trudne" - mówiła "Twojemu Stylowi".

Podjęcie tej trudnej decyzji ułatwiło artystce uczucie do męża.

"Nasze oczy się spotkały, raz, drugi, trzeci... A odejście z zespołu... Otóż jestem osobą spontaniczną wbrew temu, co można o mnie myśleć. I mam taką cechę, że jeżeli ktoś mi nadepnie na odcisk, mówię: 'dziękuję, było miło, i idę w swoją stronę'. Tak się zdarzyło w 'Mazowszu'. Pewnego dnia z powodów, o których mówić nie będziemy, odeszłam. A nie mieliśmy z mężem gdzie mieszkać w Warszawie (...) Przez dziewięć miesięcy, ponieważ mąż był szanowanym skrzypkiem, Polskie Radio wynajmowało dla nas pokoje. To był ciężki okres, ciągle na walizkach, ale w końcu Staś dostał przydział na mieszkanko: pokój z kuchnią" - opowiadała.

Zobacz materiał promocyjny partnera:
Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.

Zobacz także:

Prawda w sprawie Wodeckiego wyszła na jaw po latach. Piosenkarz długo się tego wstydził

90-letnia Santor żyje pełnią życia. Można ją spotkać na rockowych koncertach

Przejmujące słowa Ireny Santor. Obawia się już tylko jednego

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Irena Santor
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy