Reklama
Reklama

Grzegorz Król był wrakiem człowieka. Piłkarz przepuścił w kasynie miliony złotych, ale najgorsze przyszło potem

Grzegorz Król (44 l.) był początkującym piłkarzem, gdy w 1994 roku okrzyknięto go następcą Włodzimierza Lubańskiego. Jako napastnik Lechii Gdańsk już podczas swojego pierwszego występu w ekstraklasie strzelił gola, który zapewnił jego drużynie zwycięstwo. Bardzo szybko zainteresowali się nim łowcy talentów z całej Europy. Niestety, choć naprawdę świetnie się zapowiadał, nigdy nie doszedł na szczyt. Przeszkodziły mu w tym... alkohol i ruletka.

Grzegorz Król miał na swoim koncie mnóstwo udanych występów na boisku, a przed sobą wielką karierę, gdy po raz pierwszy zagrał w ruletkę. Miał osiemnaście lat, gdy przeszedł z gdańskiej Lechii do Lecha Poznań, przeprowadził się z Trójmiasta do stolicy Wielkopolski i... trafił do kasyna.

"Właśnie wtedy zacząłem odwiedzać salony gier. Mniej więcej dwa lata później mogłem o sobie powiedzieć - hazardzista. Przegrywałem coraz większe kwoty, przy zielonym stoliku spędzałem setki godzin" - wyznał na łamach książki "Przegrany".

Po latach Grzegorz wyliczył, że przepuścił w kasynie w sumie około trzy miliony złotych. Wszystko, co zarobił jako piłkarz!

Reklama

"Przegrałem, co miałem: każdą pensję, premię, mieszkanie, samochód, wakacje. Wszystko" - przyznaje dziś.

Grzegorz Król: Przegrał w kasynie miliony, ale najgorsze przyszło potem

Uzależnienie od hazardu najpierw zrujnowało Królowi życie osobiste (zostawiła go żona), a później - gdy z powodu porażek w kasynie zaczął ostro pić i uzależnił się od alkoholu - także karierę.

"Bez wątpienia największą stratą jest dla mnie utrata tego wszystkiego, nad czym pracowałem od siódmego roku życia. Mogłem grać w najlepszych klubach, reprezentować kraj. Inne przyjemności sprawiły, że zapomniałem o celach i najgorsze, że nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak dużo zaprzepaszczam" - powiedział w rozmowie z Pawłem Marszałkowskim i Maciejem Słomińskim, autorami książki "Przegrany".

Grzegorz Król nie kryje, że kiedy brakowało mu pieniędzy, by grać, pożyczał od kolegów, rodziny a nawet od lichwiarzy, a potem - aby ich spłacić - grał i... znów przegrywał. Żeby zapomnieć o porażkach w kasynie, pił do upadłego.   

"Przez piętnaście lat łudziłem się, że prawdziwe szczęście mogą mi zagwarantować wyłącznie biała kulka i szklane butelki. Była jesień 2013 roku. Miałem 35 lat, a organizm 60-latka. Tkwiłem w gów*** po uszy. Czułem, że dalej już nie dam rady" - opowiadał w wywiadzie, wspominając dzień, kiedy zdecydował się pójść na odwyk.

Grzegorz Król: Myślał o samobójstwie

Zgłaszając się do Ośrodka Terapii Uzależnień w Starych Juchach koło Ełku, Grzegorz wiedział, że nie uratuje już swojej kariery, ale chciał walczyć o życie. Najważniejsze było dla niego uwolnienie się ze szponów hazardu.

"Hazard jest chorobą śmiertelną. Tak samo jak alkohol. Tylko z alkoholem jest tak, że wypijesz dwa litry wódki, porzygasz się i padniesz. Z hazardem to trochę bardziej skomplikowana sprawa. W hazardzie nie masz ograniczeń. A jak już przegrasz wszystko, to myślisz o samobójstwie. Dlatego właśnie hazard jest chorobą śmiertelną" - wyznał w "Przegranym".

Grzegorz spędził w ośrodku w Starych Juchach sześć tygodni. Wyszedł z niego - jak mówi - "uleczony", ale ze świadomością, że do końca życia będzie zmagał się z chorobą alkoholową i pociągiem do hazardu.

Grzegorz Król: Wie, że do końca życia będzie chory

Były piłkarz nie kryje, że kilka razy w ciągu ostatnich lat poddał się i sięgnął po piwo. Po odwyku jego noga nie postała jednak w kasynie ani razu.

"Nawet małpa w końcu zrozumie, że w kasynie nie można wygrać. Teraz i ja to rozumiem. Dostrzegam, jak żałosne było moje życie. Cała moja egzystencja polegała na piciu, graniu oraz zdobywaniu środków na picie i granie. Właśnie tak traktowałem futbol - jako źródło pieniędzy potrzebnych do zaspokajania nałogów" - napisał w swej książce.

Grzegorz Król zdaje sobie sprawę z tego, że w każdej chwili znów może "popłynąć", a moment, w którym z czystym sumieniem podniesie ręce w geście triumfu, nigdy nie nadejdzie.

"Wciąż nie jestem szczęśliwy, ale wierzę, że doczekam dnia, w którym szczerze się uśmiechnę. Nie marzę... Marzenia są piękne, każdy powinien marzyć, ale nie człowiek chory. Człowiek chory, a więc taki jak ja, powinien wziąć się do roboty" - cytuje jego słowa "Przegląd Sportowy".

Grzegorz Król: Próbuje działać w nieruchomościach

Grzegorz Król ma obecnie 44 lata. Ostatnią bramkę w ekstraklasie zdobył dokładnie dwadzieścia lat temu. To był gol dla Amiki Wronki...

"Wielu moich kolegów z boiska to szanowani sportowcy, wzór do naśladowania dla milionów dzieciaków. Ja w wieku 24 lat kompletnie przestałem istnieć. Myślę tylko o jednym: chcę znów cieszyć się z każdej chwili, z małych rzeczy" - powiedział niedawno "Sportowym Faktom".

Po odwyku Grzegorz najpierw pracował w firmie brata, później dołączył do drużyny GKS Wybrzeże Gdańsk, ale już w pierwszym meczu doznał kontuzji i cały sezon przesiedział na ławce rezerwowych, aż w końcu zdecydował się zakończyć karierę sportową.

"U mnie powolutku. Chciałoby się lepiej, ale nie narzekam. Zmieniłem branżę. Próbuję działać w nieruchomościach" - zdradził Piotrowi Wołosikowi z "Przeglądu Sportowego".

Grzegorz Król: Nikt mu nie pomógł...

Grzegorz Król jest przekonany, że gdyby wtedy, kiedy staczał się na dno, ktoś powiedział mu "stop" i wyciągnął do niego pomocną dłoń, jego życie i kariera potoczyłyby się inaczej. Emerytowany napastnik twierdzi, że kluby przymykają oko na to, co piłkarze robią w... szatniach i na zgrupowaniach, po meczach i treningach.

"W piłkarskich szatniach jest więcej uzależnionych, niż wam się wydaje. Uzależnionych od hazardu, alkoholu, seksu. Zdarzają się też narkomani" - wyznał autorom "Przegranego".

"Kluby nic z tym nie robią... Dopóki strzelałem gole i byłem w formie, przymykano oko. Gdy przestałem spełniać oczekiwania lub totalnie przesadzałem, kazano spier***ać. Zamiast próbować pomóc, wyrzucano mnie jak niepotrzebnego śmiecia" - dodał. 

Zobacz też:

Robert Lewandowski wciąż pauzuje. Drużyna nawet nie odczuła jego nieobecności

Lewandowski ma plan na emeryturę! Oto, czym zajmie się na stare lata!

Lewandowska ostrzega, że jej treningi mają też ciemną stronę! "Wiem, co czujecie"


Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy