Łzy, żal, niedowierzanie. Grażyna Torbicka przeżywa bardzo ciężkie chwile. Jej tata, Henryk Loska, zmarł nagle 4 czerwca w Warszawie. Miał 83 lata...
W swoim życiu miał trzy wielkie miłości: rodzinę, czyli żonę i córkę, a także nieuleczalną pasję do piłki nożnej. - To był fantastyczny człowiek - wyznaje pogrążona w żałobie Grażyna. - Oddany całkowicie bliskim. Kiedy działo się coś ważnego, tata zostawiał wszystko, byle tylko być z nami...
Krystyna Loska (79 l.), legendarna prezenterka Telewizji Polskiej, przeżyła z mężem 58 lat. Oboje pochodzili z Tychów na Śląsku, byli nawet sąsiadami. Zaimponował jej, ponieważ był inżynierem górnikiem i pracował w ratownictwie górniczym. Grażyna Torbicka jeszcze będąc kilkuletnim dzieckiem górnika bardzo bała się o życie tatusia.
Na Śląsku zawsze przecież było i jest tak, że każdemu wyjściu ojca bądź męża na szychtę towarzyszyło podświadomy lęk i myślenie: wracaj szczęśliwie do domu! - Każdy zjazd taty pod ziemię był obarczony dużym ryzykiem - zwierzała się po latach Grażyna. - To była jednak nasza codzienność, która wzmacniała rodzinne więzi.
Czytaj dalej na następnej stronie...

Rodzice zawsze byli dla niej wzorem małżeńskiej lojalności. Od znajomych słyszała: Loskowie są tylko jedni! Mogli sobie powiedzieć wszystko, nie mieli przed sobą tajemnic. - Dzięki rodzicom mam siłę i jestem wielką szczęściarą - mówiła zawsze Grażyna. - Bo szczęście polega na wzajemnym zrozumieniu w rodzinie.
Z podziwem obserwowała, jak piękne było ich życie na emeryturze. Byli domatorami, mogli cały dzień rozmawiać ze sobą przy ich ulubionych wypiekach: łaciatej babce i jabłkach w cieście. Nie zapominali jednak o aktywnym trybie życia, chodzili na spacery, jeździli na rowerach, uwielbiali zbieranie grzybów.
Przy wyjątkowych okazjach wspólnie muzykowali: ona grała na akordeonie, a on na skrzypcach. Cieszyli się, że nigdzie nie muszą się spieszyć, że mają czas tylko dla siebie. Nie przejmowali się przejściowymi kłopotami ze zdrowiem. Bardziej przeżywała to ich córka. - Nie przeraża mnie, gdy ja choruję. Lecz gdy chorują moi bliscy, to wówczas czuję się bezsilna! - powtarzała często Grażyna.
Pani Krystyna odczuwa dolegliwości sercowe od 1999 roku, gdy przeszła zawał serca. Kilka lat temu złamała nogę w biodrze, co groziło kalectwem. Na szczęście doszła do siebie dzięki długiej rehabilitacji. Ten rodzinny spokój przerwała ciężka choroba pana Henryka. W ostatnich tygodniach przebywał w Instytucie Hematologii i Transfuzjologii w Warszawie.
Żona i córka czuwały przez całą dobę przy jego łóżku. Jego ostatnim życzeniem było zobaczyć jeszcze występy piłkarskiej reprezentacji podczas Mistrzostw Europy we Francji. Zabrakło ośmiu dni...










