Krzysztof Gojdź, urodzony w Dębnie lekarz, specjalizujący się w medycynie estetycznej, doskonale wyczuł gust Polaków w zakresie epatowania szeroko pojętą światowością. Od czasu, gdy w filmie „Sami swoi” padły słowa „Taki ładny, amerykański”, niewiele się pod tym względem zmieniło.
Decyzja Gojdzia o uzupełnieniu zdobytego na Akademii Medycznej wykształcenia o dyplomy American Academy of Aesthetic Medicine w Miami oraz American Academy of Anti-Aging Medicine okazała się trafiona.
Krzysztof Gojdź: przyjaciel gwiazd i aspirujący celebryta
Opromieniony zagraniczną sławą lekarz zrobił w Polsce oszałamiającą karierę, błyskawicznie zostając najlepszym przyjacielem wielu gwiazd.
Wyraźnie dawał przy tym do zrozumienia, że jego ambicje sięgają poza medycynę estetyczną. Próbował zostać celebrytą, biorąc udział w 8. emitowanej w Polsacie edycji „Tańca z gwiazdami”, zachęcał także klientki, by traktowały go jak powiernika i terapeutę, do czego, jego zdaniem, upoważniał go doktorat.
Wprawdzie tematem jego pracy było wypalenie zawodowe lekarzy, no ale ostatecznie nie jest tajemnicą, że wypalić się można w każdym zawodzie…
Krzysztof Gojdź przeprowadził się za ocean
Słabość do show biznesu pozostała Gojdziowi do dziś. Po otwarciu swoich klinik w Miami i Los Angeles, Gojdź może opowiadać w wywiadach, że jego sąsiadką jej Nicole Kidman, a wśród jego klientek są Lana Del Rey i Paris Hilton.
W rozmowie z Pudelkiem Gojdź zapewnia, że za oceanem żyje ascetycznie, a większość zarobionych pieniędzy inwestuje w nieruchomości:
"Jestem skromnym chłopakiem. Ja swoje pieniądze w życiu zarobiłem. Nie chcę się nimi chwalić, ale to są ciężko zarobione pieniądze. Prowadzę skromne życie, aczkolwiek to życie w LA nie jest tanie. Powiedziałbym nawet, że dwa razy droższe niż w Miami".
Krzysztof Gojdź inwestuje w nieruchomości
Dopytywany, wyznał, że, bez zaciskania pasa, jest w stanie utrzymać się za 35 tys. dolarów miesięcznie. Zapewnił, że obce mu jest epatowanie luksusem. Czyli od czasów, gdy jeździł po Warszawie czerwonym Ferrari, które trudno uznać za auto dyskretne, wiele się zmieniło:
„Ja na co dzień spotykam się z miliarderami. Nie mam wymagań jak prywatny jet czy chałupa za 50 milionów dolarów”.
Na szczęście Gojdź nie przesadza także w drugą stronę. Bądź co bądź, trzeba w życiu kierować się jakimiś zasadami. Dla „chirurga gwiazd” jest to na przykład dolna granica ceny nieruchomości. Na taką za mniej niż 3 mln dolarów nawet by nie spojrzał. Jak wyznał w Pudelku:
"Fajny domek? Zaczynamy od 3 milionów dolarów... Mam fajny domek, mały domek skromny w South Beach w Miami. Teraz go wynajmuję, mam kilka mieszkań w Miami też, no i teraz nowy dom. To są też inne widełki cenowe. W Polsce może by mnie było stać, żeby te 15 kupić, ale to są inne ceny i koszty kupna domu..."
Zobacz też:
Krzysztof Gojdź ujawnił prawdę o hollywoodzkiej karierze Rosati. Tak do wszystkiego doszła
Krzysztof Gojdź o bajkowym życiu w USA. "Ja już nie muszę pracować"
Krzysztof Gojdź: Co robi w Stanach Zjednoczonych?









