Aktor sporą popularność przeżywał kilka lat temu, gdy TVN emitował serial "BrzydUla", w którym grał jedną z głównych ról.
Bobek stał się gwiazdą, zdobywając ogromne grono fanek i fanów. Jednak z łatką amanta, która do niego przylgnęła, walczy do dziś.
Aktualnie Filip raczej nie może narzekać na nadmiar pracy. Co prawda niedawno odbyła się premiera sztuki "Kochanie na kredyt", w której wciela się w postać komornika, ale jak wiadomo, pieniędzy w teatrze nie zarabia się zbyt wielkich.
Bobek z tej okazji postanowił pożalić się na swój ciężki los i zaciągnięte kredyty, które coraz trudniej spłacić.
Długi w bankach to podobno główny powód tego, że grywa w głupawych serialach.
"Jeżeli mógłbym utrzymać się z grania w teatrze, tobym robił tylko i wyłącznie to. Ale nie jestem w stanie. Kiedy pracowałem w Poznaniu, zdarzyło mi się zagrać miesięcznie około 20 spektakli. I dostawałem tak śmieszną wypłatę..." - wyznaje w "Gali".
Aktor przyznaje, że miewa chwile zwątpienia czy droga, którą obrał, jest właściwa.
"Gdy mam gorszy moment, to sobie myślę, że żałuję, że w ogóle zostałem aktorem (śmiech). Dzieje się tak, kiedy spotykam ludzi, którzy pracują od 8.00 do 16.00, mają zaplanowane wakacje, spokój i wolne weekendy.
Mnie się marzy w momentach najtrudniejszych, kiedy wracam do domu o północy, a muszę wstać za pięć godzin" - żali się Bobek.
Nic tylko współczuć!
Zobacz również:










