Ewa Ziętek o cenie aktorstwa: krytyczne głosy były czasami straszne

Oprac.: Róża Kwiatkowska

Ewa Ziętek
Ewa ZiętekAKPA
Ewa Ziętek i Daniel Olbrychski w "Weselu"
Ewa Ziętek i Daniel Olbrychski w "Weselu"INPLUS/East NewsEast News

Ewa Ziętek o trudach aktorstwa

Nad monodramem o aktorce Zofii Książek-Bregułowej, która straciła wzrok w czasie Powstania Warszawskiego. Zaczynaliśmy już próby kilka razy, ale pandemia zmieniła nieco plany. Zawsze śmiałam się z aktorów, którzy proponowali monodram, aż sama się w tym zakochałam. Pani Zofia odliczała kroki na scenie i grała tak, jakby widziała. Niesamowita historia i tytaniczna praca. Wspominam o tym, ponieważ w monodramie jest też trochę o mnie. Jest to monodram o sensie aktorstwa, o cenie aktorstwa i o mojej historii. Właśnie uczyłam się fragmentu tekstu, kiedy zdawałam do szkoły teatralnej i usłyszałam, że nie dostanę na to pieniędzy. Jak mama obudziła mnie o czwartej rano na pociąg do Warszawy, powiedziała: "tata śpi, masz pociąg o piątej, masz tu 50 zł i załóż tę czarną sukienkę, bo cię wyszczupla".
powiedziała Ewa Ziętek.
Krytyczne głosy były czasami straszne. I tu nie chodziło o to, że słabiej zagrałam, tylko czasem o stroju w jakim zagrałam, czy o mnie personalnie. Zdarzały się również bardziej pozytywne głosy, ale kąśliwe. To jest być albo nie być. Aktor powinien się podobać, chociaż może to nie brzmi najlepiej. Ostatnio się zdziwiłam, że jakaś rola może pewną osobę zachwycić, a drugą rozczarować. Wydawało mi się, że jeśli ktoś jest dobry, to jest dobry i ludzie to widzą.
przyznaje Ziętek.

Ewa Ziętek. Czy są role, których żałuje?

To, co wydaje mi się, że zrobiłam najlepszego, było w teatrze. Albo to powstało w największym stresie, albo w upokorzeniu. O tym mówię też w monodramie, że to bardzo pomaga w takiej czystości. To, co najlepsze stworzyłam, w jakimś sensie było poza mną. Chodzi o taki rodzaj błysku, którego nie można sobie wymyślić, którego się nie można nauczyć, tego się nie ma, tylko się miewa. Pamiętam jedną z moich premier w Teatrze Narodowym. Towarzyszyły mi duże nerwy, jeszcze ktoś przyszedł i powiedział, że prezydent już jest. I ten stres był tak wielki i poza mną, że nie do końca pamiętam, co robiłam. Po wszystkim weszłam do bufetu i powiedziałam: "wódki". Stary aktor mnie zrozumiał.
powiedziała aktorka.
Ewa Ziętek
Ewa ZiętekPiotr AndrzejczakMWMedia
Ewa Ziętek
Ewa ZiętekPaweł WrzecionMWMedia
Ewa Ziętek
Ewa ZiętekWojciech Strozyk/Reporter
Kulisy gali MTV EMA w Budapeszciepomponik.tv
pomponik.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?