Ewa Minge na swojskich wakacjach
Wakacje to okres, gdzie osoby znane pokazują zdjęcia z zagranicznych wyjazdów, często do egzotycznych zakątków świata. Ewa Minge tym razem postanowiła zostać w Polsce, choć, jak zarzeka się w poście na Instagramie, "nie jest to podyktowane brakiem alternatyw", a chęcią powrotu do wspomnień z dzieciństwa.
Podczas moich urlopów muszę jak narkoman wziąć dawkę mojego dzieciństwa i młodości. Spotkać się z tymi, których kocham, którzy mnie wychowali, ukształtowali i z którymi przyjaźnie się po 40lat . Jestem sentymentalna, uczuciowa i podłączona do moich korzeni
Ostatnio Ewa Minge wybrała się Mielna, gdzie chwaliła "Kowalskich", a później do rodzinnego Wierzchowa, zwanym przez nią San Wierzchowem, gdzie w dzieciństwie spędzała miłe chwile z rodzicami, dziadkami, wujkami i kuzynostwem. Przemierzając swoje rodzinne strony napotkała jednak na niemałe zaskoczenie. Gdy wybrała się do miejscowego spożywczaka, okazało się, że ceny tam są dość wygórowane.
Ewa Minge zaskoczona ceną masła
Nie jest tajemnicą, że szalejąca w kraju inflacja daje się we znaki wielu Polakom. Ewa Minge, choć z pewnością może sobie pozwolić na wiele luksusowych dóbr, również zwraca uwagę na ceny produktów na sklepowych półkach. Kiedy zobaczyła, że masło w sklepie w jej rodzinnym Wierzchowie kosztuje aż 12 zł, tak się przeraziła, że o cenę chleba bała się już nawet zapytać. Nie zniechęciło jej to jednak do dalszych zakupów i oprócz masła i chleba dorzuciła dodatki na kanapki - konserwę i pasztet. Dużo ważniejszy dla niej bowiem jest smak dzieciństwa.
W sklepiku wiejskim masło po 12 zł, ale chleb pycha i na wszelki wypadek o cenę nie pytałam. Dorzuciliśmy konserwę tyrolską i pasztet w puszce
Jak sama przyznała, i tak było cudnie, bo "było jak kiedyś". Na koniec pokusiła się o radę dla swoich fanów.
Zostań sobą choć będziesz królem, żyj jak chcesz, kochaj odważnie nawet jak zahaczysz o piekło. Lepiej sparzyć się ziemniakiem z ogniska jak zamrozić serce wielkim brylantem








